Pierwszy gol na nowym Camp Nou? Oczywiście Lewandowski. Prawdziwy

Robert Lewandowski przeszedł do historii. Znowu? Tak, znowu. Tym razem jako strzelec pierwszego gola na nowym Camp Nou. Barcelona wróciła na swój stadion po 909 dniach i ochrzciła go w najlepszy możliwy sposób – wysokim zwycięstwem. I choć to Ferran Torres zdobył dublet, a Lamine Yamal dwukrotnie mu asystował, to Lewy strzelił bramkę numer jeden już w 4. minucie, w dodatku z opaską kapitana na ramieniu.

Forma Lewego najlepszą reklamą dla książki Staszewskiego

Nasz najlepszy polski snajper robi świetny marketing Sebastianowi Staszewskiemu, który wydał właśnie biografię „Lewandowski. Prawdziwy”. Bo najskuteczniejszą reklamą książki o wciąż aktywnym piłkarzu jest jego dobra gra. A Lewy dalej nie schodzi z najwyższego poziomu, choć kibice są w stosunku do niego najbardziej ambiwalentną grupą w tym studium przypadku. Każdy gorszy dzień to wieszczenie schyłku kariery, a każdy przebłysk geniuszu (jak niedawny hat-trick przeciwko Celcie Vigo) to wynoszenie 37-latka na piedestał.

Książka Staszewskiego zapowiada się jako prawdziwa, a ja często podkreślam, że biografie muszą być autentyczne i szczere, żeby faktycznie miały sens i zasługiwały na trzymanie ich na półce. Tę w swojej kolekcji trzymać warto, nie tylko dlatego, że to ponad 700-stronicowa opowieść o najlepszym polskim piłkarzu wszechczasów, która za kilka dekad może być wiele warta, ale także dlatego, że jest po prostu dobra i nieprzesłodzona. I śmiało może się reklamować hasłem: „Myślałeś, że wiesz już wszystko o Lewandowskim? No to się mylisz”.

Katalończycy w euforii

Katalońskie media rozpływają się w zachwycie nad Lewym. Ich „Sport” napisał: Pierwszy gol na nowym stadionie nosi jego imię i dla nikogo nie stanowi to niespodzianki. Nie musi zbytnio ingerować w grę, aby być decydującym. Potrafi strzelać gole z niczego, a przyczynia się do tego także swoimi podaniami. A przecież do tego najczęściej się przyczepiamy – do jego chodzenia a nie biegania po boisku, machania rękami. Czasami zapominamy, jaką rolę pełni „dziewiątka”. W zasadzie oczekuje się od niej po prostu dokładania nogi tam, gdzie trzeba. A Lewy robi jednak o wiele więcej.

Lewandowski, jak zawsze, pod lupą

Mam wrażenie, że w tym całym byciu na nie wobec Lewego chodzi o to, że jako jedyny z polskich zawodników jest pod naszą lupą od A do Z. Bo nie mamy na kim skupiać większej uwagi. Gdybyśmy dywersyfikowali naszą uwagę na innych piłkarzy w takim samym wymiarze, wówczas nie mielibyśmy czasu na analizowanie tych minut, w których Lewy nic nie robi albo robi źle. Skupialibyśmy się tylko na bramkach, asystach i innych kluczowych podaniach lub odbiorach, choć tych drugich nikt od napastnika nie powinien z góry oczekiwać.

Lewandowski może chodzić w koszulce z napisem: „wam się oczy otworzą, gdy mi się zamkną”, a te zamknięte oczy to oczywiście metafora odwieszenia korków na kołku. Wtedy już nie będzie wątpliwości. Będą tylko zachwyty. I kolejne biografie będą już cukierkowe. A „Lewandowski. Prawdziwy” jest pełen faktów, które ukazują człowieka, a nie maszynę. Człowieka, który popełnia błędy, nie jest idealny, robi złe rzeczy, ale mimo to jest to książka pełna szacunku dla głównego bohatera. To też piękna sztuka autora, brawo.

Dopóki gra, dopóty mamy historię pisaną na żywo

A tenże główny bohater celebruje dziś swój wczorajszy sukces udzielając wzruszających wywiadów i tłumacząc, dlaczego zabrał po meczu piłkę, skoro z reguły przywilej ten należy do zawodników, którzy ustrzelą hat-tricka. Nie ma jednak wątpliwości, że historyczny pierwszy gol na Camp Nou to jeszcze większy sukces (swoją drogą, ciekawe, kto strzeli pierwszą bramkę na nowym San Siro?). Przed Barceloną napięty kalendarz, ale najważniejsze jest to, że Lewandowski czuje się świetnie i jest gotowy na nadchodzące wyzwania.

Oby Lewy jeszcze przez lata dostarczał nam emocji a pisarzom i dziennikarzom materiałów do kolejnych książek. Na pewno nadejdzie taki dzień, gdy sam Lewandowski wyda swoją autobiografię, ale mam nadzieję, że dopiero za długie, długie lata. Na razie mamy czym się delektować. I tak, Lewandowski znowu wyskakuje nam z lodówki, ale już mi to nie przeszkadza.

Współpraca barterowa: Wydawnictwo SQN.

5 odpowiedzi na „Pierwszy gol na nowym Camp Nou? Oczywiście Lewandowski. Prawdziwy”

  1. Awatar L.F.C.
    L.F.C.

    Kto strzeli pierwszego gola na nowym San Siro??Moze Lewy?…… 🤭🤭😄

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar amyfootballlover

      Ooo no i właśnie, przecież chcą go ściągnąć do Milanu 🤭

      Polubienie

  2. Awatar L.F.C.
    L.F.C.

    No i właśnie 😉🤭

    Polubione przez 1 osoba

  3. Awatar Atletico fan
    Atletico fan

    Można Lewandowskiego lubić lub nie,ale niewątpliwie jest naszą chlubą narodową i należy docenić to czego dokonał👍

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar amyfootballlover

      Dokładnie, najlepszy piłkarz, za którym jeszcze zatęsknimy!

      Polubienie

Odpowiedz na Atletico fan Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect