Ruben Amorim powiedział niedawno, że chciałby spędzić w Manchesterze United 20 lat. Szokujące, patrząc na jego debiutancki sezon, nastawienie zawodników, podejście władz klubu oraz końcową lokatę w tabeli Premier League w poprzednim sezonie. Ale być może właśnie tak, na przekór wszystkim, zrodzi się kolejna trenerska legenda Old Trafford?
Wielkie oczekiwania w najlepszej lidze świata
Wydaje mi się, że nie. Sprawdźmy jednak, na co możemy liczyć ze strony Czerwonych Diabłów w startującym w przyszłym tygodniu nowym sezonie najlepszej ligi świata. Manchester United wyłożył na transferowy stół 85 milionów euro i sprowadził Benjamina Sesko, zawodnika RB Lipsk, który w ubiegłym sezonie strzelił w barwach Byków 21 bramek, w tym 13 w Bundeslidze. Bez szału, ale z nadziejami, bo 22-letni Słoweniec zapowiada się naprawdę dobrze.
Wiadomo, liga angielska zawsze weryfikuje najsurowiej, więc strzelam, że nawet Viktor Gyokeres, zeszłoroczne odkrycie Sportingu, z którego trafił do Arsenalu, może mieć tu większe problemy z bramkostrzelnością, niż w lidze portugalskiej. Ale póki co przeczy mojej teorii, bo we wczorajszym meczu przeciwko Athleticowi Bilbao w Emirates Cup strzelił już pierwszego gola. Kanonierzy dawno nie mieli rasowego napastnika, a jeżeli Szwed utrzyma swoje statystyki z poprzedniego sezonu, to będzie naprawdę ciekawie.
Nowy sezon, nowe-stare nazwiska
Jeśli chodzi o formację ofensywną, to Manchester United naprawdę szaleje. Oprócz Sesko pozyskał także Bryana Mbeumo z Brentfordu (ale Pszczółki wypuściły ładne trzecie koszulki w tym sezonie!) i Matheusa Cunhę z Wolverhampton – klubu, który pozostaje teraz bez żadnego mocnego nazwiska. Nie spodziewałam się, że tak szybko to powiem, ale United chyba powolutku staje na nogi. Przynajmniej na piłkarskiej liście obecności. Teraz czas, aby Amorim zbudował zespół.
Wiele drużyn Premier League ma mocną defensywę, a jak ta formacja wygląda na Old Trafford? Wielkie nadzieje w sobie samym pokłada Matthijs De Ligt, holenderski stoper, który w niedawno udzielonym wywiadzie obiecał, że jeszcze na dużo go stać. Jeśli swoim optymizmem zarazi klubowych kolegów, to być może będziemy mówili o United w kontekście walki o grę w europejskich pucharach, a nie utrzymania się w Premier League.
Chętni do odejścia, niechętni do powrotu
Poza transferami „do”, są też transfery „z” Manchesteru, a najgłośniejszym jest na pewno kolejne wypożyczenie Marcusa Rashforda, który – wow – trafił do Barcelony! Wprawdzie Anglik nie grał już od jakiegoś czasu w United, bo wcześniej został przerzucony do Aston Villi, ale w klubie z Birmingham odżył i zwrócił nawet uwagę selekcjonera reprezentacji Anglii, Thomasa Tuchela. Blaugrana ma opcję wykupu 27-latka a okres obowiązywania obecnej umowy kończy się w przyszłym roku.
Z kolei zeszłoroczna nadzieja The Red Devils, która miała okazać się największą gwiazdą klubu (i przez moment mogła nią być), Garnacho, jest zdecydowany i zdeterminowany do zmiany miejsca pracy a z zainteresowanych nim klubów marzy mu się przygoda w Chelsea. Zrozumiałe, prawda? I ja się nawet na ten transfer cieszę, bo mam wrażenie, że Argentyńczyk pasuje do The Blues. A przeczucia kibica są przecież najważniejsze! Jeśli dla 21-latka znajdzie się miejsce na murawie, a nie tylko na ławce rezerwowych, to faktycznie może odpalić, tak jak każdy inny zawodnik, który odszedł w ostatnim czasie z czerwonego Manchesteru.
Twarde negocjacje i wysokie oczekiwania
Myślę, że klub z Old Trafford robi w tym okienku dobrze przemyślane transfery a przy okazji stara się wycisnąć jak najwięcej kasy z zawodników, którym nie chce dać już szansy gry, ale nie godzi się też na tanią sprzedaż. Okej, Antony grał teraz w Betisie bardzo dobrze, ale to nie znaczy, że tak samo byłoby, gdyby wrócił do United, dlatego odsunięcie go od składu ma sens. Tyle tylko, że zadowolonemu z jego usług Realowi brak środków na wykup Brazylijczyka, a na rynku brak innych klubów, które ochoczo wyłożyłyby oczekiwane 40 milionów funtów.
Pierwsza kolejka nadchodzącego sezonu to od razu wielki sprawdzian dla Manchesteru United, bo na Old Trafford przyjeżdża wicemistrz kraju, wspomniany wcześniej Arsenal. Czerwone Diabły zakończyły ubiegły sezon na 15. miejscu, więc bardzo ciekawi mnie, która lokata wystarczy, aby Ruben Amorim zachował swoją posadę. Na moje, skoro już muszą, mogą wspinać się w tabeli powoli, bardzo powoli…











Odpowiedz na amyfootballlover Anuluj pisanie odpowiedzi