Fani „Teda Lasso” potrzebowali tej książki. Dopowiada niedopowiedziane, rozwiewa wątpliwości, które w trakcie oglądania serialu nasuwały się widzom od samego początku. Dlaczego Ted i Rebecca nie powinni być razem? Czy Roy Kent naprawdę był wzorowany na Roy’u Keanie? Skąd pomysł na „starwarsowe” przejście Nate’a na ciemną stronę mocy? Przed Wami pełna spojlerów recenzja, po której i tak będziecie chcieli obejrzeć ten hit.
Od reklamy do światowego fenomenu
Dość wyjątkowo to książka Jeremy’ego Egnera powstała na podstawie serialu, a nie odwrotnie. Z reguły to ekranizacje wzorują się na dziełach pisanych, tym razem było inaczej, a sam sitcom zrodził się z nakręconej wcześniej reklamy, która miała zachęcić Amerykanów do oglądania piłki nożnej. O ile krótki format przyjął się w Stanach, poszedł w viral i rozbawił widzów, o tyle w sukces bazującego na nim serialu nie wierzył nikt. Nawet jego twórcy.
Nie będę dokładnie opisywać drogi do sukcesu „Teda Lasso”, który stał się przecież nieprawdopodobnie wielkim hitem na całym świecie, bo o tym przeczytacie w książce. Ale muszę pochwalić jej autora za wybranie naprawdę ciekawego sposobu przybliżenia nam historii, jakie miały miejsce przed, w trakcie i po nakręceniu trzech sezonów. Podoba mi się wplatanie naprawdę wielu wypowiedzi aktorów i twórców, trochę w stylu wywiadu lub transkrypcji podcastu, a także podsumowania niektórych rozdziałów, które kończą się wyborem wygranych danych odcinków oraz ciekawostkami dopełniającymi dzieła.
Książka o najlepszym serialu ostatnich lat?
Czy w trakcie czytania przypominałam sobie wszystkie sceny z nostalgią i lekkim uśmiechem na twarzy? Tak. Czy zachciało mi się obejrzeć „Teda Lasso” po raz kolejny? Po trzykroć! Jest to równocześnie najmądrzejszy, najzabawniejszy i najbardziej wzruszający serial, jaki oglądałam w ostatnich latach. Cieszę się, że w książce znalazłam potwierdzenie dla moich odczuć. „Ted Lasso” ukazuje dobro w trudnych czasach, pełnych hejtu, cynizmu, uprzedzeń i braku życzliwości. Promuje bycie miłym.
A któż nadaje się do propagowania uprzejmości lepiej, niż uśmiechnięty, wąsaty, obdarzony nienaganną fryzurą, poczuciem humoru i pozorną beztroską Jankes w osobie wspaniałego Jasona Sudeikisa? Może tylko Tom Hanks, ale uśmiechem Jason bije mistrza na głowę. Grany przez Sudeikisa Ted Lasso zostaje ściągnięty do angielskiego klubu z Premier League aby poprowadzić go… do spadku z najwyższej ligi. Przynajmniej taki cichy plan ma właścicielka AFC Richmond, Rebecca Welton, chcąca zemścić się na byłym mężu, który bardziej od niej kochał klub i, jak się okazało, młodsze kobiety.
Ted Lasso i jego lekcja uprzejmości
Pierwotnie główny bohater miał być surowym, gburowatym trenerem, którego nikt nie lubi ale który bawi widza, tyle że ten format był już oklepany. Dość wymienić Davida Brenta z popularnego „The Office”, granego przez Ricky’ego Gervaisa, który jako reżyser idealnie wykreował dla siebie tę postać i która zainspirowała amerykańskich twórców (a niedawno także polskich) do stworzenia własnej wersji „Biura”. Sudeikis pomyślał: „a co gdyby główny bohater był… po prostu miły?” Jak to, co – strzał w dziesiątkę!
Przez to, jakie wartości promuje „Ted Lasso”, jeszcze bardziej cieszę się z jego sukcesów. 2 Złote Globy i 13 nagród Emmy mówią same za siebie. Serial okazał się hitem i trzeba przyznać, że w przebiciu się pomógł mu… COVID. W 2020 roku ludzie zamknięci w domach nadrabiali wszystkie produkcje wkraczające na platformy streamingowe, więc ten manifest życzliwości i optymizmu, który lał się z ekranów, wstrzelił się idealnie w pandemiczną rzeczywistość. Nikt nie prosił, każdy potrzebował.
Szeroka paleta emocji pod przykrywką futbolu
I choć można odnieść wrażenie, że to serial o piłce nożnej, bo oczywiście futbol, czy może nawet „soccer”, jest fundamentem tego sitcomu (wskazuje na to zresztą okładka dzieła Egnera), to jednak w rzeczywistości staje się on tylko tłem dla złożonych problemów w zasadzie wszystkich bohaterów. W dużym skrócie idealnie opisuje to sam autor książki, dlatego posłużę się cytatem, który tłumaczy „Teda Lasso” jako:
…) serial o kolesiu, którego nie lubi żona i który jest z dala od swojego dziecka, do tego cierpi na potworne ataki paniki. O starszym zawodniku, którego kariera dobiega końca, z czym on nie chce się pogodzić. O piłkarzu, który gwiazdorzy i musi mierzyć się z ojcem znęcającym się nad nim emocjonalnie. O kobiecie, która jest maltretowana emocjonalnie przez swojego męża, a w końcu zostaje porzucona. O dziewczynie, która trochę siebie nienawidzi, a trochę w siebie wątpi, bo wiem, że kroczy po niewłaściwej ścieżce. A potem słyszysz, że: <<To najweselszy serial, jaki kiedykolwiek będziesz miał okazję zobaczyć w swoim życiu>>”.
Dzieło, które przywraca wiarę w ludzi
Książka Egnera pochłania bez reszty. Naprawdę. Oddaje nastroje i emocje towarzyszące twórcom serialu i serwuje nam komentarze często równie zabawne, jak sceny z filmu. Tak jak ta opinia Sudeikisa, który podczas odbierania nagrody Emmy stwierdził, że najbardziej szokujące w sukcesie jego sitcomu jest to, jak bardzo zachwycili się nim Amerykanie, a przecież historia Teda Lasso zbudowana została wokół dwóch rzeczy, których Amerykanie nienawidzą: piłki nożnej i uprzejmości.
„Ted Lasso” to zdecydowanie jeden z moich ulubionych seriali i niezwykle cieszę się, że Wydawnictwo Otwarte zaszczyciło moją biblioteczkę kolejną znakomitą pozycją, po którą na pewno jeszcze nie raz sięgnę. Bo o miłych ludziach chce się czytać, chce się mieć ich obok, nawet jeśli to „obok” to „tylko” nasza wyobraźnia. Ted Lasso uczy nas wierzyć (hasło: „Believe” zdobi szatnię Richmond i magnes na mojej lodówce), dlatego wierzę, że ludzie jeszcze będą dla siebie mili. Nie tylko na stronach książek.
A! I jeszcze jedno! „Football is life”!
[współpraca barterowa] Wydawnictwo Otwarte.











Odpowiedz na amyfootballlover Anuluj pisanie odpowiedzi