W wywiadzie udzielonym Rivista Undici Luis Figo wspomniał ostatnio, jak zakończyła się jego kariera w Interze. Spędził tam cztery sezony i od samego początku czuł, że przenosząc się do niebieskiej części Mediolanu dokonał właściwego wyboru. Myślę, że jego klubowi koledzy i kibice czuli to samo.
– Miałem szczęście, że grałem w drużynie z bardzo silnymi kolegami – powiedział we wspomnianej rozmowie. I trudno się nie zgodzić, bo lista nazwisk wybitnych piłkarzy była wówczas bardzo długa. Zlatan Ibrahimovic, Adriano, Juan Sebastian Veron, Fabio Grosso… Figo poczuł się tam częścią rodziny, a doskonale wiemy, że nie zawsze mógł się tak czuć.
Laureat Złotej Piłki
Luis Figo to drugi, po Eusebio, portugalski laureat Złotej Piłki, którą zdobył jeszcze przed erą zdominowaną przez Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Jako zwycięzca na pewno docenia prestiż tej nagrody, choć wokół jego stosunku do zeszłorocznej ceremonii France Football zrobiło się ostatnio głośno. Internet obiegła rzekoma wypowiedź Portugalczyka krytykująca rozdanie Ballon d’Or w 2024 roku (przypomnę – nagrodę odebrał zawodnik Manchesteru City, Rodri, wyprzedzając gwiazdę młodego pokolenia Realu Madryt, Viniciusa Juniora).
Publikujący na platformie X tę krytyczną wypowiedź profil Madrid Zone szybko wywołał kontrowersje i reakcję samego zainteresowanego. Okazało się, że Figo nic takiego nie powiedział i zagroził nawet przeniesieniem sprawy do sądu. Figo stroni raczej od kontrowersji, choć nie unika towarzyskich spotkań na świeczniku. Błyszczy w blasku fleszy razem ze swoją żoną, Helene Svedin, z którą jest już w związku ponad 23 lata. Ale wróćmy jednak do boiskowych historii Luisa. Ah, co to był za grajek!
Luis Figo w bordowych barwach
Moje ulubione wspomnienie to oczywiście starcie reprezentacji Portugalii i Holandii na Mistrzostwach Świata w Niemczech w 2006 roku. Takiego meczu długo potem nie było (przedtem chyba też nie). Zanim Zinedine Zidane „wziął z byczka” Marco Materazziego w finale, Figo zrobił to samo z Markiem van Bommelem w 1/8 finału. 16 kartek, 4 czerwone… O całym spotkaniu, minuta po minucie, pisałam tu: O tym, że Luis Figo to nie Jezus Chrystus.
Dla kibiców Os Navegadores na pewno bardziej pamiętne były Mistrzostwa Europy w 2004 roku, choć trochę słodko-gorzkie. Z jednej strony doszli aż do finału, z drugiej – przegrali go ze słabą Grecją, po której na długie lata słuch zaginął (dziś zajmuje 39. miejsce w rankingu FIFA). Co nie udało się na własnej ziemi w 2004 roku, udało się w 2016 roku, gdy Portugalia wzniosła najcenniejsze europejskie trofeum wygrywając starcie finałowe także z gospodarzem, Francją, 1:0. Ale wtedy nie było już Luisa Figo.
Figo rozegrał w reprezentacji seniorów 127 meczów zdobywając 32 bramki. Grał nie tylko w ataku, ale również w pomocy, a tu od goli ważniejszą statystyką jest liczba podań – tych miał całe mnóstwo. Najistotniejsze są oczywiście asysty – kluczowe podania poprzedzające trafienia do bramki – Figo zaliczył ich w reprezentacji 44. W 2000 roku zdobył brązowy medal na Euro rozgrywanym w Holandii i Belgii, co niewątpliwie przyczyniło się do otrzymania wspomnianej Złotej Piłki.
Transfer wart najgorszych obelg
Rok, w którym Luis Figo zdobył Złotą Piłkę był przełomowy nie tylko dlatego, że cały świat wkraczał w nowe tysiąclecie i bał się millenialnego końca świata, ale także dlatego, że Luis Figo zmienił barwy klubowe. I nie był to transfer z jednego kraju do drugiego, z jednej ligi do drugiej… Luis Figo zmienił FC Barcelonę na Real Madryt. Hej, kibice, wiecie, co to oznacza?
Może nie od razu rzucanie świńskich głów pod nogi wytransferowanego zawodnika, ale… Chwileczkę! Przecież właśnie tak było! Fani Blaugrany do tego stopnia nie mogli pogodzić się z przejściem swojego piłkarza na stronę największego wroga, że dopuszczali się najbardziej haniebnych zachowań, gdy podczas meczów przeciwko Los Blancos ich ex był przy piłce.
W Madrycie tworzyła się właśnie kosmiczna drużyna, która z czasem miała zostać okrzyknięta Galacticos. Nie mogło zabraknąć w niej najlepszego skrzydłowego świata! Inne zdanie mieli oczywiście kibice Barcelony.
To była istna furia, rzucano w Portugalczyka najróżniejszymi przedmiotami, a świński łeb stał się symbolem olbrzymiej nienawiści Culés, nienawiści, jakiej nie doświadczył żaden inny zawodnik.Oczywiście pierwsze tygodnie w barwach Realu Madryt były dla Luisa bardzo trudne, ale z czasem w królewskiej bieli zaczął błyszczeć w sobie znanym stylu.
Figo mistrz!
Tak naprawdę w obu hiszpańskich klubach Figo wznosił ligowe i pucharowe trofea, ale to we włoskim Interze zdobył najwięcej mistrzowskich tytułów. Spędził na San Siro cztery lata i cztery razy wznosił puchar zwycięzcy Serie A, czyli tyle, ile w sumie w Realu i Barcy (po dwa zwycięstwa w Primera Division). Być może największą wagę miały dla niego trofea wygrywane z Królewskimi, bo to z nimi udało mu się sięgnąć po puchar Ligi Mistrzów w 2002 roku, ale słowa Figo o poczuciu domowej atmosfery w Mediolanie na pewno pozwalają nam sądzić, że zakończył karierę w taki sposób, o jakim niejeden piłkarz mógłby tylko pomarzyć.
Dlaczego darzę Luisa Figo tak wielką sympatią? Do tego stopnia, że robię na Instagramie piąteczki z Figo #piątekzfigo ? Być może dlatego, że jest to piłkarz przysłowiowej starej daty. Że zakończył karierę w wielkim, europejskim klubie, nie szukał przygód w dalekiej Azji czy napompowanej pieniędzmi Arabii. Był twardzielem, a ja takich boiskowych twardzieli lubię. Nie nurkował, nie symulował. Nie brak mu było inteligencji boiskowej. Był zawodnikiem kompletnym.
Korki na kołku, głowa na karku
Dziś Figo pełni funkcję doradcy zarządu UEFA, ale to poza futbolem zarabia największe pieniądze. Jest świetnym biznesmenem, a jego majątek oscyluje w granicach 30-50 milionów euro. Jest głównym udziałowcem firmy hutniczej, zajmującej się wydobywaniem minerałów w Gwinei i Senegalu. Posiada także akcje Elgorriaga Brand działającej w przemyśle cukierniczym, a swoim nazwiskiem promuje także takie marki, jak EA Sports, Uber Eats czy Nike.
Współpraca ze światowym gigantem obuwia i odzieży sportowej nie przeszkodziła mu w stworzeniu własnej marki, Luis Figo Brand, którą prowadzi wspólnie z Gandolfo Albanese. Linia ubrań sygnowana nazwiskiem Figo nie jest bowiem na każdą kieszeń, należy do grupy marek luksusowych i to z nimi konkuruje na rynku materiałów ekskluzywnych. Luis Figo to po prostu wysoka jakość – kiedyś na boisku, dziś w drogich butikach. Wspaniały człowiek. Legenda.
Photo source: flickr.com.











Odpowiedz na L.F.C. Anuluj pisanie odpowiedzi