Arsenal. Znowu drugi

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto w głupi sposób nie zgubił punktów w Premier League. Może Nottingham Forrest, ale to przypadek wyjątkowy, bo przed startem sezonu nikt nie spodziewał się, że to leśne ludki będą mościć się wygodnie w TOP4. Najmniej potknięć notuje od początku Liverpool Arne Slota i właśnie dlatego przewaga The Reds w tabeli jest tak duża. Najpoważniejszym rywalem w wyścigu o mistrzostwo kraju miał być – znowu – Arsenal, ale – znowu – potyka się o własne nogi.

Wyścig o… wicelidera

Nawiązując jeszcze do Nottingham Forrest – w ubiegłym roku trafiłam na przewidywania AI względem przyszłych zwycięzców Premier League w nadchodzących (chyba) 50 latach. Rozbawiło mnie, gdy zobaczyłam, że według sztucznej inteligencji za 10 lat to Nottingham Forrest ma wznieść mistrzowskie trofeum. Dziś, widząc takie prognozy, nikt nie pukałby się w czoło. Bo drużyna Nuno Espirito Santo może okazać się drugim Leicester, tym Leicester z 2016 roku, które wbrew wszystkiemu wygrało ligę i to z Marcinem Wasilewskim w składzie. Arsenal zajął w tamtym sezonie drugie miejsce i teraz znowu bycie wiceliderem zdaje się być szczytem możliwości londyńskiego klubu.

Liverpool po 21 kolejkach ma 50 punktów, a Arsenal, który rozegrał o jedno spotkanie więcej, 44. Klub Mikela Artety jest chyba skazany na drugie miejsce i to dość smutne, bo przez ostatnie lata dominacji Manchesteru City to o Kanonierach mówiło się w kontekście największego zagrożenia dla ekipy Pepa Guardioli. Teraz, gdy The Citizens są w dużym dołku, hierarchia Arsenalu wcale się nie zmieniła, dalej gonią lidera, tyle tylko, że ten zamiast błękitnych, ma dziś czerwone barwy.

Pogoń to może duże słowo, bo tak jak w zeszłym roku polskie kluby w ślimaczym tempie „walczyły” o fotel lidera Ekstraklasy, tak w Premier League wszyscy poważni kandydaci do walki z Liverpoolem potykają się z drużynami z dołu tabeli. Chelsea zremisowała z Bournemouth, Crystal Palace i Evertonem, przegrała z beniaminkiem, Ipswich Town i Fulham, Manchester City w ogóle się posypał, Newcastle miewa głupie wpadki, takie jak ta wczorajsza, 1:4 z Bournemouth… No i Arsenal. Zamiast skrobać przysłowiowe marchewki, grzebie swoje szanse remisując mecz, który do 60. minuty miał pod kontrolą.

Z nieba do piekła, czyli z 2:0 do 2:2 z Aston Villą

Gabriel Martinelli w 35. i Kai Havertz w 55. minucie. Dwa do zera dla Kanonierów. Można czuć się bezpiecznie, prawda? Juventus ustanowił wczoraj w 64. minucie wynik meczu z AC Milan i nie wypuścił dwubramkowego prowadzenia już do końca spotkania. Można? Można. A co robi Arsenal? Traci dwie bramki w osiem minut i znowu gubi ważne punkty. Duży udział w wyniku miał wczoraj Matty Cash, który najpierw „podarował” gola rywalowi, bo nie zablokował dośrodkowania Leandro Trossarda asystującego Martinellemu, a potem sam dołożył asystę w akcji na 2:2.

Leandro Trossard (swoją drogą, mój ulubiony piłkarz The Gunners) asystował wczoraj dwukrotnie, ale wydaje mi się, że to niewykorzystana sytuacja z końcowych minut spotkania utkwiła mu w głowie najbardziej. Belg miał szansę na wyprowadzenie Arsenalu z piekła, w jakim znalazł się w drugiej połowie, ale piłka po jego strzale ostatecznie wylądowała za prawym słupkiem bramki Emiliano Martineza.

Doliczony czas gry to istny rollercoaster w polu karnym Aston Villi. Prawdziwa naparzanka. Znowu Trossard, Merino… ten drugi zresztą trafił do siatki w 90. minucie, ale wideoweryfikacja okazała się bezlitosna – gol został nieuznany, gdyż piłka odbiła się od dłoni Kaia Havertza. Mikel Arteta co chwilę klękał przy linii bocznej łapiąc się za głowę i nie dowierzając w to, co widzi. Mimo to w trakcie pomeczowej konferencji wyraził dumę i podziw dla swojego zespołu, bo faktycznie nie można odmówić jego zawodnikom ducha walki i zaangażowania. Hiszpański trener wspomniał o konieczności poprawy, tylko co tu poprawić? I jak?

Sklonować Odegaarda?

Może kluczem do sukcesów będzie sprowadzenie kolejnego Norwega? Martin Odegaard to niekwestionowana gwiazda Kanonierów i choć niedawno mierzył się z kontuzją, to po powrocie na boisko znowu dominuje w środku pola nosząc dumnie opaskę kapitana The Gunners. Odegaard zachwycał już jako nastolatek, w 2014 roku Karl-Heinz Rummenigge nazwał go talentem stulecia i chciał ściągnąć do Bayernu, ale Norweg nigdy tam nie trafił. Grał za to w Realu Madryt, Realu Sociedad, Heerneveen, czy Vitesse, jednak w żadnym z tych klubów nie wykręcał takich wyników, jak na Emirates Stadium.

Aktualnie Arsenal próbuje wykorzystać otwarte okienko transferowe i sprowadzić do Londynu wschodzącą gwiazdę szwedzkiego Rosenborga, Sverre’a Halsetha Nypana, który miałby stanowić uzupełnienie środka pola. 18-latek zakończył ubiegły sezon z wynikiem ośmiu goli i siedmiu asyst w 28 spotkaniach ligi Eliteserien, co zwróciło uwagę wielu skautów europejskich klubów. Rosenborg wycenia swój norweski talent na 10 milionów euro, więc wiele wskazuje na to, że Odegaard przywita niedługo swojego rodaka na Emirates.

Plaga kontuzji efektem niepowodzeń

Arsenal po prostu potrzebuje zdrowych zawodników. Mnogość kontuzji podstawowych graczy to obecnie problem nie tylko Manchesteru City, ale także Kanonierów. Bukayo Saka leczy kontuzję mięśnia dwugłowego, podobnie zresztą jak jego zmiennik, Ethan Nwaneri. W obronie pauzują Riccardo Calafiori, Ben White, Takehiro Tomiyasu, William Saliba… A to i tak nie daje szans na grę Jakubowi Kiwiorowi, bo Arteta woli wystawiać w pierwszym składzie 18-letniego wychowanka, Mylesa Lewis-Skelly’ego, który na lewej stronie otrzymuje więcej szans, niż Polak.

Kontuzja kolana Gabriela Jesusa wyklucza go z gry już do końca sezonu, co jest niewątpliwie bardzo złą informacją dla kibiców Kanonierów. Ci na pewno cieszą się jeszcze z triumfu swojej drużyny w derbach północnego Londynu, środowe zwycięstwo nad Tottenhamem na pewno zagłuszyło trochę pełne obaw myśli, ale przed Arsenalem trudne mecze i napięty grafik. A mnogości meczów nie sprzyja coraz szczuplejsza ławka rezerwowych.

A co, gdy zapali się rezerwa?

Mając do rozegrania nie tylko mecze ligowe, ale także w Pucharze Ligi i Lidze Mistrzów, Arsenal musi dobrze wykorzystać końcówkę okna transferowego, aby móc wzmocnić swój skład i zagwarantować trenerowi możliwość rotowania składem. Bo przy takiej intensywności o kolejne kontuzje nie trudno. Dynamika meczów jest w dzisiejszych czasach tak duża, że piłkarze naprawdę dogrywają ostatnie minuty meczów na oparach. No cóż, dobrze, że w tym roku nie ma ani mundialu, ani mistrzostw świata…

A nie, zaraz. Przecież FIFA wymyśliła rozszerzone Klubowe Mistrzostwa Świata z obowiązkiem gry w najmocniejszych składach. Brak sukcesów Arsenalu w ostatnich latach w tym przypadku może wyjść jego zawodnikom na dobre, gdyż ominie ich konieczność rozgrywania kolejnych meczów w rytmie sportwashingu FiFY i jej ziomków. Wiem, że według wielu nie ma co żałować bogatych, ale ja współczuję Manchesterowi City (no i mojej Chelsea!), bo po sezonie zamiast odpoczywać, zawodnicy najsilniejszych klubów ostatnich lat będą musieli zabawiać bogaczy w kolejnym turnieju, który ma na celu wyłącznie finansowe zyski. Fajnie, że są na to pieniądze, ale skąd brać na to siły?

4 odpowiedzi na „Arsenal. Znowu drugi”

  1. Awatar L.F.C.
    L.F.C.

    No to faktycznie będzie ciężko grac na wszystkich frontach z takim szpitalem🙉 Cała trójka bezpośrednich rywali(Liverpool,Nottingham i Manchester City)maja obecnie 6-ciu kontuzjowanych, a sam Arsenal 7🙈No cóż….do końca PL jeszcze dużo meczow 😉P.S.Swietna fotka 🤩

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar amyfootballlover

      Dokładnie, jeszcze wiele może się wydarzyć. 😊 Pięknie dziękuję za komentarz! 😊⚽️

      Polubienie

  2. Awatar Atletico fan
    Atletico fan

    Szkoda kontuzjowanych piłkarzy ale trenera również.Arteta ma ciężki orzech do zgryzienia 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar amyfootballlover

      Oj, na pewno nie śpi spokojnie w nocy 😜 trzymam dziś kciuki za Arsenal!⚽️

      Polubienie

Odpowiedz na L.F.C. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect