Romelu Lukaku trafił z Anderlechtu do Chelsea w 2011 roku za kwotę 15 milionów euro. Po roku gry dla The Blues wypożyczono go do West Bromu, a po kolejnym sezonie – do Evertonu, którego opłata wyniosła wówczas 3,5 miliona euro. Ostatecznie w 2014 roku drużyna Romana Abramowicza sprzedała Belga The Toffies za 35,36 miliona euro. Mamy rok 2021 – Chelsea wykłada na stół 115 milionów euro, aby pozyskać swojego byłego zawodnika.
Na podstawie powyższych liczb ktoś mógłby – zupełnie niesłusznie – stwierdzić, że Chelsea wyszła na swoich zakupach jak Zabłocki na mydle. Nic bardziej mylnego. Sprzedaż mierzącego 191 cm i silnie zbudowanego napastnika pozwoliła samemu zawodnikowi na zdobycie całkiem nowych, międzynarodowych doświadczeń oraz rozwinięcie umiejętności, które dziś plasują go w gronie najlepszych napastników świata. W jednym z wywiadów Lukaku zdradził, co zmotywowało go do jeszcze większej pracy na boisku. Wszyscy mówią o Harry’m Kanie, Robercie Lewandowskim, Karimie Benzemie, że to światowy poziom. Ja zawsze byłem tylko „dobry” – wyznał. Chcąc należeć do grupy najlepszych, musiał nie tylko wykazać się znakomitą formą, ale przede wszystkim utrzymać wysoki, stabilny poziom przez długi czas. W ciągu całego pobytu w Italii Lukaku rozegrał 95 spotkań, strzelając 64 bramki i zdobywając 16 asyst, a dzięki jego skuteczności Inter Mediolan zdołał odzyskać po latach tytuł mistrza Włoch. Podobną liczbę meczów rozegrał w Anderlechcie i Manchesterze (kolejno 98 i 96), niemniej w obu klubach strzelił o ponad 20 bramek mniej (41 i 42). Najwięcej goli, bo aż 87, zanotował w Evertonie, ale tam też wystąpił w 166 meczach. Dla West Bromu w 38 spotkaniach trafił do siatki 17-krotnie, a najgorsze noty zebrał właśnie w Chelsea – 24 mecze (łącznie z kadrą U23) i tylko 7 trafień. Lada dzień będzie mógł te statystyki poprawić.
Lukaku bardzo chętnie wejdzie drugi raz do tej samej rzeki. Sam poprosił włodarzy Interu o zgodę na transfer do londyńskiego klubu. W ekipie Nerazzurrich mamy niemałe trzęsienie ziemi, bo oprócz Belga klub mieli opuścić także Nicolo Barella i Lautaro Martinez, choć w obecnej sytuacji Argentyńczyk prawdopodobnie zostanie w czarno-niebieskim trykocie jeszcze przez jakiś czas. Z kolei trzęsienie ziemi w Chelsea może mieć wyłącznie pozytywny wydźwięk. Zeszłosezonowy skład wydaje się być jeszcze bardziej zgrany i pewny siebie, a wzmocnienie w postaci Romelu Lukaku będzie dopełnieniem dream teamu Romana Abramowicza, który od swoich zawodników mógł w ubiegłym sezonie wymagać wyłącznie większej liczby strzelonych bramek. Słaba skuteczność Timo Wernera, niepewność w pierwszej połowie sezonu Kaia Havertza, kontuzjogenność Cristiana Pulisica i Hakima Ziyecha oraz ostatni transfer Oliviera Girouda do AC Milan spowodowały przeniesienie ciężaru finansowej gry Abramowicza właśnie na przednią formację. Pozyskanie bramkostrzelnego napastnika to cel numer jeden rosyjskiego oligarchy w aktualnym okienku transferowym i to już pewne, że do jego osiągnięcia nie przyczyni się Erling Haaland, tylko właśnie Romelu Lukaku. Horrendalne sumy, które proponowała Borussia Dortmund, miały na celu wyłącznie odstraszenie potencjalnych kupców niż faktyczny transfer – niemiecki klub, jak i sam zainteresowany, chętnie kontynuują dotychczasową współpracę.
Oto kolejny dowód na to, że Chelsea zyskuje na transferze Lukaku – wydając (minimum!) 175 milionów euro za Norwega i nie mając gwarancji na jego równie wysoką skuteczność w najsilniejszej lidze świata, Abramowicz skoczyłby na naprawdę głęboką wodę. Zakup Romelu już i tak jest najdroższym w historii Premier League, ale mimo wszystko jest to całkiem pewna i sprawdzona lokata. W Londynie wciąż jest kilka osób, które pamiętają Belga z czasów gry dla The Blues, ponadto Romelu może liczyć także na wsparcie pozostałych zawodników jak i trenera drużyny, Thomasa Tuchela. Sam Niemiec jest jednak nieco powściągliwy w swoich wypowiedziach. Z jednej strony bezsprzecznie docenia talent i umiejętności belgijskiego zawodnika, z drugiej strony nie chce szeroko wypowiadać się na temat zawodnika, który jeszcze oficjalnie nie został zaprezentowany w klubie. Z kolei tegoroczny Mistrz Europy, Jorginho, w jednym z ostatnich wywiadów, zapytany o transfer Lukaku odpowiedział, że bardzo chętnie widziałby go w Chelsea. Z pewnością byłby kimś, kto wniósłby do drużyny bardzo dużo.
Zgodnie z długoterminową umową nowy-stary napastnik będzie zarabiał około 12 milionów euro. Kwota sama w sobie jest dla Belga zadowalająca, a nie są w nią wliczone żadne bonusy. Chelsea na ściągnięciu Lukaku również zyska, gdyż szanse na kolejne triumfy znacząco wzrosną, a doskonale wiemy, że wygrane w ligach czy pucharach to nie tylko medale i tytuły. To, że bezpośrednio na transferach Lukaku Chelsea „straciła”, co do kwoty odstępnego, ponad 80 milionów euro, nie jest w rzeczywistości właściwym odniesieniem. W momencie jego pierwszych przenosin z Anderlechtu na Stamford Bridge jego wartość rynkowa wynosiła 15 milionów euro. Dzisiaj to 100 milionów! Ponadto, należy mieć na uwadze fakt, iż dziesięć lat temu ceny ogólnie różniły się od dzisiejszych. W 2011 roku hitem transferowym Premier League był zakup Fernando Torresa (pozyskującym, notabene, była również Chelsea) i sięgał ponad 58 milionów euro. Dzisiaj kwoty przekraczające trzycyfrowe liczby są na porządku dziennym. Czy słusznie? Każdy niech wyciągnie własne wnioski.
Romelu Lukaku ucieka ze statku, z którego jako pierwszy zrejterował sam trener, Antonio Conte. W niebieskiej części Mediolanu dzieje się źle, a były dyrektor sportowy klubu ostrzega kibiców Nerazzurrich, że musza być przygotowani na kolejne, duże sprzedaże. Wydawać by się mogło, że w Interze nic nie powinno iść teraz nie tak. Przecież to Inter jest dziś Mistrzem Włoch, a zwycięskiego składu podobno się nie zmienia. Takie podejście mają dziś władze Chelsea – największym transferem z klubu jest w aktualnym okienku Olivier Giroud, ale mówimy przecież o zawodniku, który pełnił przez kilka ostatnich sezonów funkcję rezerwowego. Cały podstawowy, zwycięski skład zostaje i zmotywowany do dalszych triumfów przystąpi dzisiaj do Superpucharu UEFA, mierząc się z wygranym Ligi Europy – Villarrealem. Romelu Lukaku jeszcze w tym spotkaniu nie zagra, ale kto wie, być może wybiegnie na murawę już w pierwszej kolejce Premier League przeciwko Crystal Palace w najbliższą sobotę. Belgijska maszyna rusza, bądźcie gotowi na wielkie emocje!
Photo source: football-italia.net.











Skomentuj