Karny, który załatwił Anglię

Tytuł przewrotny, ale wskazuje na drugą stronę medalu, a właściwie gola, strzelonego w dogrywce półfinałowego starcia Anglii z Danią. Ktoś może powiedzieć, że nikt nie będzie pamiętał, w jakich okolicznościach padła zwycięska bramka, liczy się najważniejsza meczowa statystyka – 2:1 dla Trzech Lwów Southgate’a. Historia pokazuje jednak, że zdobycie bramki ręką, czy niesłusznie podyktowany karny mogą ciągnąć się za drużyną, zawodnikiem lub sędzią jeszcze przez długie lata.

Angielscy kibice pamiętający Mundial ’66 mogli przeżyć wczoraj małe deja-vu. Wembley, wielka futbolowa impreza, remis, dogrywka. W finale Mundialu Anglicy mierzyli się wówczas z reprezentacją Niemiec. Po uderzeniu z narożnika w 8. minucie dogrywki napastnik Geoffrey Hurst trafił w dolną krawędź poprzeczki niemieckiej bramki, a piłka spadła… I tu mamy dwie wersje. Początkowo, według sędziego głównego, Gottfrieda Diensta, któremu wtórowali niemieccy kibice, piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Jednak po konsultacji z lepiej ustawionym sędzią bocznym, ostatecznie Szwajcar uznał bramkę, przyczyniając się tym samym do spełnienia marzenia Anglików o złotym medalu Mistrzostw Świata.

Wczoraj również na barkach sędziego spoczywała ogromna odpowiedzialność – podyktować rzut karny, czy nie. Wydawać by się mogło, że w XXI wieku z VAR-em, nowoczesnymi technologiami i możliwością obejrzenia całej sytuacji na ekranie klatka po klatce Danny Makkelie powinien mieć zadanie ułatwione. Holender nie skorzystał z możliwości podbiegnięcia do monitora, ufając w stu procentach kolegom z wozu, gdzie jednym z sędziów VAR był notabene Polak, Paweł Gil. Zarówno komentatorzy, jak i eksperci w studio (wśród nich m.in. były międzynarodowy arbiter – Michał Listkiewicz) wskazywali na ewidentny błąd sędziego. W Internecie natychmiast zaczęły pojawiać się nagłówki Dania okradziona!, a emocje po spotkaniu były większe, niż w samym meczu.

Raheem Sterling, główny inicjator całego zamieszania, zdecydowanie oznajmił, że karny został podyktowany słusznie. Nikt jednak nie oczekiwał, że „poszkodowany” przyklaśnie rzeszy ekspertów i sędziów na całym świecie i przyzna, że więcej w tym było jego gry aktorskiej, niż faktycznego ataku duńskiego zawodnika. Krytyczną sytuację mógł uratować Kasper Schmeichel, który od początku turnieju wykazywał fenomenalne umiejętności i obronił jedenastkę wykonywaną przez Harry’ego Kane’a. Niestety dla Duńczyków, dobitce już nie podołał. Anglicy są w finale Euro2020, ale z tyłu głowy długo ciążyć im będzie niesłuszny, a na pewno kontrowersyjny, karny.

Oczywiście reprezentacja Anglii była w całym spotkaniu lepsza. Duńczycy dawali z siebie wszystko, ale Lwy, które w zdecydowanej większości grają na co dzień w najmocniejszej i najtwardszej lidze świata – Premier League, byli do tego spotkania przygotowani o wiele lepiej. Miejsce w finale zasłużone, w końcu mecz z Duńczykami był pierwszym, w którym Anglicy stracili na tym turnieju gola. Miejmy nadzieję, że finałowe starcie z Włochami wzbudzi ogrom pozytywnych emocji, które w ostatecznym rozrachunku przyćmią wczorajszą ekipę sędziowską, a zwycięzca tego pojedynku – ktokolwiek nim będzie – wzniesie trofeum zasłużenie.

Photo source: pap.pl.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect