RECENZJA: „Kiedy staliśmy się legendą. FC Barcelona Pepa Guardioli”

Nie spodziewałam się, że w książce „Kiedy staliśmy się legendą. FC Barcelona Pepa Guardioli” przeczytam w jednym zdaniu o Juventusie, Britney Spears i Madonnie. I to wcale nie w kontekście ścieżki dźwiękowej Blaugrany, bo tę wyznaczały podania piłki (pyk, pyk…), ale w kontekście marki ubierającej zarówno gwiazdy muzyki, jak i sportu. „FC Barcelona Pepa Guardioli” to nie tylko suche fakty i statystyki. Barcelona Pepa Guardioli to historia.

Czy „FC Barcelona Pepa Guardioli” to cukierkowa laurka piłkarzy Blaugrany? Trochę tak, ale wynika to z przytaczanych wypowiedzi samych zawodników – Pedro o Messim, Xaviego o Pedro, Puyola o Pique… Tacy po prostu byli – nie tylko utalentowani i gotowi do ciężkiej pracy, ale także pełni szacunku do siebie nawzajem. Odkładając na bok wszelkie osobiste odczucia wobec Barcy muszę stwierdzić, że była to drużyna przez duże „D”, taka, jakich dziś już nie ma, taka, o której warto pisać (i czytać) książki.

Ktoś może zastanawiać się, czy przypadkiem „FC Barcelona Pepa Guardioli” nie jest „FC Barceloną Leo Messiego”… spokojnie, to nie jego postać jest fundamentem tej książki, choć oczywiście Argentyńczyk zasługuje na należne mu strony. Uważam, że nawet sam Guardiola nie jest tu głównym bohaterem, jego obecność wyznacza po prostu ramy czasowe tej pięknej, dla kibiców Blaugrany, opowieści o drużynie, która zdobyła wiele trofeów i o której myślimy z nostalgią tak, jak o Chelsea Jose Mourinho.

Portugalczyk również ma swoje miejsce na kartach tego pięknego wydania, bo jako trener Realu Madryt był oczywiście wrogiem numer jeden Katalończyków. W książce możemy przeczytać sporo o okresie nie tylko boiskowej, ale i słownej walki między zwaśnionymi klubami. Oj, działo się w konferencyjnych kuluarach za czasów Jose i Pepa, działo… To chyba moje ulubione rozdziały w tej książce!

Chociaż… gdy zaczynam się dłużej zastanawiać, to najbardziej wciągnęły mnie historie podróżnicze, jeśli tak mogę uogólnić spotkania wyjazdowe Barcy wtedy, gdy to podróżowanie było dla większości niemożliwe. Strajki przewoźników, zawirowania pogodowe… Pep nie widział sensu w wyjeżdżaniu na mecze dzień wcześniej, przez co kilkukrotnie naraził siebie na nieprzyjemności i dodatkowy stres, a klub na wizerunkowe rysy.

Mniemanie o wielkości Barcy i słuszności swoich racji prowadziło na przykład do tego, że zawodnicy musieli jechać na ostatnią chwilę zorganizowanym na szybko transportem do innego miasta bo okazało się, że nikt, poza Barcą, nie myśli o przekładaniu meczu tylko dlatego, że Pep tak chce. Luiz Martin Gomez ukazuje Blaugranę Guardioli nie tylko jako majestatyczną zwyciężczynię 14 trofeów, ale także posiadającą, jak każdy, swoje wady, kaprysy i słabości.

Jeżeli jesteście prawdziwymi fanatykami Barcy, to na ostatnich 22 stronach zapewne znajdziecie swoje nazwisko. Pamiętam tę akcję, gdy Wydawnictwo SQN zbierało zapisy do listy największych fanów FC Barcelony Guardioli. Świetna sprawa, sama chętnie zobaczyłabym swoje nazwisko w książce o Chelsea, tyle tylko, że moje będzie prawdopodobnie już na okładce. Taki jest plan, taki mam cel, napisać książkę o The Blues. Niech nikt mnie nie uprzedza!

Co do samego wydania tej książki (nie, jeszcze nie mojej, wracam z obłoków do Barcelony), to SQN jak zwykle na najwyższym poziomie. Wprawdzie barwione brzegi stają się powoli standardem, ale wciąż przykuwają oko, a gdy zamknięte są w twardej oprawie, to mamy prawdziwą estetyczną ucztę dla książkowych kolekcjonerów. Bardzo podoba mi się także rozbicie treści na nie za długie rozdziały, dzięki czemu łatwiej jest nam sięgnąć po tę pozycję nawet wtedy, gdy mamy na czytanie mało czasu. Na przykład podczas mycia zębów czy suszenia włosów… (Tak, przykłady z życia wzięte.)

Pewnie zastanawiacie się, o co tak konkretnie chodziło mi z tym połączeniem Britney, Madonny, Juve i Barcy. Cóż, nie byłabym sobą, gdybym nie zostawiła recenzji z nutką tajemniczości. Sięgnijcie po „FC Barcelonę Pepa Guardioli”. Pada tam też nazwisko Erosa Ramazzotti’ego! A w czysto sportowym kontekście chyba nie muszę Was bardziej zachęcać, w końcu wielka Barcelona to ta Pepa Guardioli. Przyjemnej lektury!

[współpraca barterowa: Wydawnictwo SQN]

2 odpowiedzi na „RECENZJA: „Kiedy staliśmy się legendą. FC Barcelona Pepa Guardioli””

  1. Awatar Atletico fan
    Atletico fan

    Super pomysł aby taka fanka Chelsea napisala o nich książkę!Na pewno bedzie to fascynująca opowieść.Życzę powodzenia w napisaniu jej!✊️Recenzja książki znakomita!😁

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar amyfootballlover

      Wielkie dzięki! Czuję się zmotywowana! ⚽️😄🖐

      Polubienie

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect