Tylko cztery drużyny z TOP7 najlepszych lig w Europie wciąż pozostają niepokonane. W sezonie 2024/2025 nikt nie zdołał wygrać jeszcze z Bayernem Monachium, Sportingiem, Paris Saint-Germain i Juventusem. Co ciekawe, jedna z tych drużyn zajmuje dopiero szóste miejsce w ligowej tabeli.
Stara, ale jara, Dama z Allianz
Mowa właśnie o Bianconerich. Po dwunastu kolejkach Serie A zespół Thiago Motty wyprzedzają Napoli, Atalanta, Fiorentina, Inter i Lazio. Każda z tych drużyn doznała jednak smaku porażki, w przeciwieństwie do Juve. Sześć wygranych i sześć remisów – to mimo wszystko nie najlepszy wynik, jak na mającą mistrzowskie aspiracje Starą Damę. Przypomnę, że ostatnie Scudetto biało-czarni zdobyli w 2020 roku.
Liderem ofensywy jest w dalszym ciągu Dusan Vlahovic i faktycznie ma on na swoim indywidualnym koncie najwięcej goli, ale sześć bramek wypada blado przy jedenastu Mateo Retegui’ego, który lideruje ligowej tabeli strzelców. Kibice z Turynu pokładają wielkie nadzieje w tureckim dziewiętnastolatku, Kenanie Yildizie, który od zeszłego sezonu przebijał się do pierwszej drużyny, aż w końcu stał się jej podstawowym zawodnikiem. W ostatnim meczu, przeciwko Torino, zdobył gola i otrzymał najwyższą notę za występ – zapowiada się naprawdę obiecująco.
Pozytywnym zaskoczeniem jest też od początku sezonu Timothy Weah, syn byłego piłkarza i prezydenta Liberii, George’a Weah. Na razie ma na koncie (syn, nie ojciec) cztery gole, a co może cieszyć kibiców najbardziej to fakt, iż Amerykanin świetnie czuje się grając zarówno na skrzydle, jak i na szpicy. Nie każdy tak ma, co ewidentnie pokazuje przykład Kyliana Mbappe w Realu Madryt. To nie jest sezon, w którym Juventus będzie bił się o mistrzostwo, ale zdecydowanie mają szanse, mimo mocnej konkurencji, na TOP4.
Sporting w gazie
Zaskakujący zwycięzca sezonu 2023/2024 w Portugalii, Sporting, zdeklasował przekazujących sobie z rąk do rąk mistrzowski puchar Benfikę i Porto, którzy niezmiennie od 2003 roku wymieniali się w fotelu lidera, ustępując tylko raz, w 2021 roku, również Sportingowi. Co ciekawe, właśnie wtedy drużynę z Lizbony objął Ruben Amorim, który po najbliższej przerwie reprezentacyjnej rozpocznie trenerską przygodę w Manchesterze United. Doprowadził Sporting na szczyt w pierwszym sezonie i na szczycie zostawił go teraz, gdy kończy swą czteroletnią pracę z Lwami.
Sporting to jedyna drużyna „fantastycznej czwórki”, która do tej pory wygrała wszystkie ligowe mecze. Mało tego, z całego kwartetu jako jedyna nie przegrała też żadnego spotkania w Lidze Mistrzów, dzięki czemu w tabeli plasuje się na wysokim, drugim miejscu tuż za Liverpoolem. Czy Sporting bez Amorima będzie dalej taką torpedą? 39-latka na stanowisku trenera zastąpi Joao Pereira, który do tej pory odpowiadał za przygotowanie zespołu rezerw. Jest pewien zawodnik, dzięki któremu Portugalczyk może spać spokojnie.
Mowa o Viktorze Gyokeresie, szwedzkim napastniku, który stał się objawieniem światowego futbolu w ostatnich dniach. Król strzelców Liga Portugal z ubiegłego sezonu, aktualnie również notujący najwięcej, bo 16 bramek w 11 meczach staje się powoli celem transferowym wielu klubów w Europie. Hat-trick przeciwko Manchesterowi City w ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów otworzył mu wiele drzwi – kto wie, czy nie otworzy tych prowadzących do Manchesteru United? Warto Gyokeresa obserwować.
Bayern z popiołów
A kto to znowu znalazł się na szczycie Bundesligi? Czyżby Harry Kane w końcu przełamał klątwę i szykował się na zdobycie pierwszego, ważnego pucharu? Zachwyty nad zeszłorocznym Bayerem Leverkusen Xabi’ego Alonso ustały, bo w tym sezonie drużyna z Nadrenii nie zachwyca i zajmuje dopiero czwarte miejsce, podczas gdy wieloletni Mistrz Niemiec, Bayern Monachium, znowu sadowi się w fotelu lidera. Między obiema drużynami w tabeli znajdują się jeszcze RB Lipsk i Eintracht Frankfurt, których zapędy mistrzowskie nie są raczej tak silne, jak te Bawarczyków.
W końcu widać, że zawodnikom Vincenta Kompany’ego chce się grać. W dziesięciu meczach strzelili aż 33 bramki, tracąc tylko siedem. Imponujący bilans! Jedna trzecia goli należy do wspomnianego Kane’a, który z uwagi na o jedną asystę mniej, zajmuje w tabeli strzelców drugie miejsce tuż za Omarem Marmoushem, który z bilansem 11 bramek i 7 kluczowych podań jest na tę chwilę po prostu najlepszy.
Atmosfera na treningach też jest już o wiele lepsza, niż w poprzednim sezonie. Zawodnicy chcą grać, a trafiające do sieci filmiki, na których Kompany musi „siłą” ściągać podopiecznych do szatni, pokazują duże zaangażowanie piłkarzy. Być może pod wodzą nowego coacha nie zaczęli grać finezyjnego futbolu, ale jest on skuteczny i przynosi Bawarczykom punkty w każdym meczu. Przynajmniej na niemieckim podwórku, bo porażki z Barceloną i Aston Villą w Lidze Mistrzów najchętniej wymazaliby z pamięci.
Jak zwykle nudne Paris Saint-Germain
Co tu dużo mówić o Paris Saint-Germain? Znowu wygrywają. W tabeli Ligue 1 cały czas są na pierwszym miejscu, a bilans bramek mają podobny do tego Bayernu – 33 zdobyte i 10 straconych. Drugie Monaco traci do Paryżan sześć punktów i mimo iż do końca sezonu daleko, to nie wydaje mi się, aby ktokolwiek był w stanie zagrozić im w walce o kolejne mistrzostwo kraju. No nudy!
Jeżeli ktoś myślał, że po odejściu Kyliana Mbappe w drużynie Luisa Enrique nie będzie miał kto strzelać, to grubo się pomylił. Świetnie spisuje się w tym sezonie Bradley Barcola, który ma na koncie 10 bramek, a w ostatnim meczu przeciwko Angers ustrzelił dublet. Zresztą, nie tak dawno pisałam felieton o PSG – o Barcoli, o Ousmane Dembele i Kang-in Lee, więc jeśli są tu gapcie, które przeoczyły ten artykuł, to zapraszam do lektury – PSG bez Mbappe? Proszę bardzo.
W europejskich pucharach PSG również bez zmian! Stabilnie i słabo. Jedno zwycięstwo, jeden remis i dwie porażki. Na tę chwilę plasują się na odległym, 25. miejscu, a więc znajdują się w strefie eliminującej z gry w fazie pucharowej, czy nawet barażach. Nowy format Ligi Mistrzów jest na tyle nieprzewidywalny, że tak naprawdę PSG – tylko na papierze! – ma jeszcze szanse na zwycięstwo w całym turnieju, ale realnie, no cóż, nie jest to, według mnie, możliwe.
Przed nami przerwa od mojej ulubionej, klubowej piłki. Czas na piłkę reprezentacyjną, po której wiele może się zmienić. Czy fantastyczna czwórka utrzyma swoje serie bez porażek? Jak Sporting będzie spisywać się pod wodzą nowego trenera? Czy Juve wejdzie do TOP4 Serie A a Bayern utrzyma pierwsze miejsce do końca sezonu? Czy PSG podciągnie się w Lidze Mistrzów? To będzie gorąca jesień i jeszcze gorętsza zima!











Skomentuj