Powiem krótko – dajcie mnie na VAR do Premier League. I to szybko, póki sezon jeszcze się na dobre nie rozkręcił, bo patrząc na to, co wyrabiają angielscy sędziowie, jestem przekonana, że to oni będą kradli każde show i zamiast o kreowaniu akcji zawodników, będziemy po meczach analizować błędy arbitrów. A miało być lepiej…
Technologia półautomatycznego spalonego
Miały być półautomatyczne spalone – po to, aby uniknąć absurdalnych sytuacji i puszczać akcję wtedy, gdy atakującemu zawodnikowi poza linię wystaje tylko pół paznokcia. Miał to być ukłon w stronę drużyn, które natrudzą się przy budowaniu dobrej akcji ofensywnej, zdobędą gola, ale linie nakreślone na niezbyt klarownej grafice wideoanalizy spowodują anulowanie bramki.
Nowa technologia zakłada obserwację sytuacji przez wiele kamer wspomaganych sztuczną inteligencją, co pozwoli na utworzenie wyraźnej, trójwymiarowej linii, dzięki której zniknie, a na pewno zmniejszy się, ryzyko podjęcia niesłusznej decyzji przez sędziego. „Spójne umieszczanie wirtualnej linii spalonych w oparciu o optyczne śledzenie zawodników na wysokiej jakości grafice, zapewni kibicom lepsze wrażenia z transmisji na stadionie” – czytamy na oficjalnej stronie Premier League.
Kiedy zatem taka technologia dotrze na Wyspy? Dopiero po przerwie reprezentacyjnej, czyli pewnie gdzieś pod koniec września. Jeśli w ogóle mówimy o najbliższej przerwie na kadrę, bo może chodzi o tę wiosnną? Taka technologia sprawdziła się na Mistrzostwach Świata w Katarze w 2022 roku i już wykorzystywana jest we włoskiej Serie A. Anglicy naobiecywali, a my dalej czekamy.
Sędziowie do spowiedzi
Na X (już wiecie, że to dawny Twitter) zaplanowano utworzenie Premier League Match Center, gdzie na bieżąco tłumaczone będą decyzje podjęte przez sędziów na boisku i tych w wozie VAR. Taki konfesjonał, gdzie rolę księdza odegrają kibice – użytkownicy X. PLMC ma siedzibę w Sotckley Park i stanowi centrum operacyjne całej ligi, mające za zadanie pomagać w sprawnym przebieganiu meczów.
Na koncie publikowane będą także rozmowy z varowego hubu, a także opinie ekspertów, którzy sędziowskie kariery mają już za sobą. Wszystko ok, ale czy to uniknie popełniania błędów przez arbitrów w trakcie meczów? Czy po prostu zamiast ich pomyłek, będziemy komentować ich słabe tłumaczenia popełnionych błędów? Chciałabym poznać pomeczową opinię Jarreda Gilleta na temat wczorajszego podduszania Kaia Havertza przez Yersona Mosquera w meczu Arsenalu z Wolverhampton. Bo w trakcie meczu sędzia nie zrobił z tym nic.

Zmiany w kalendarzu, zmiany na zegarze
W tym sezonie zmodyfikowano także kalendarz Premier League. Piłkarze rozpoczęli granie tydzień później, niż zwykle, kosztem tygodniowej przerwy zimowej. Niby dobrze, bo latem przyda im się dłuższy odpoczynek po całym sezonie, niekiedy zwieńczonym grą na Mistrzostwach Świata lub kontynentalnych, ale jak wpłynie to na ich samopoczucie i dyspozycję, gdy grać będą ciągiem przez 10 miesięcy? Dowiemy się za rok.
Premier League wprowadziło jeszcze jedną zmianę i zdaje się jest ona najbardziej istotna dla graczy Fantasy PL. Dotychczas ostateczne składy wyjściowe musiały być podane do publicznej wiadomość na godzinę przed rozpoczęciem spotkania, teraz ten czas został zmieniony i oficjalne wyjściówki znane będą najpóźniej na godzinę i piętnaście minut przed meczem.
Ja w Fantasy Premier League nie gram, ale rozumiem fenomen tej zabawy, która pozwala kibicom na tworzenie własnych drużyn i dobieraniu do ich składów zawodników ligi angielskiej z dowolnych klubów, ale w określonym budżecie. Można zabawić się w trenera, a na dodatek dzięki tej grze z większym zainteresowaniem ogląda się mecze takich klubów, jak Burnley czy Bournemouth, bo a nóż może jakiś zawodnik Bordowych lub Wisienek jest w naszym składzie? Hmm… chyba w końcu poddam się tej piłkarskiej fantazji.
Za kim jesteś, kolego?
I na koniec wisienka na torcie – sędziowie muszą publicznie zadeklarować, komu kibicowali w przeszłości. Bo, oczywiście, pełniąc funkcję arbitra, taki Michael Olivier czy Simon Hooper są z góry bezstronni i obiektywni, ale nikt przecież nie uwierzy, że decydując się na taki zawód, nigdy wcześniej nie interesowali się piłką nożną i nie mieli swoich ulubionych drużyn. Ma to rozwiać wszelkie wątpliwości, jakoby sędziowie byli stronniczy wobec swoich byłych klubowych sympatii.
Ale dla mnie to za mało. Ja bym chciała wiedzieć, kogo sędziowie Premier League w przeszłości nie lubili. Każdy kibic ma zarówno swój ulubiony, jak i najbardziej znienawidzony klub. I taka informacja bardzo interesowałaby mnie w kontekście jednego arbitra – w zasadzie tylko jego zeznanie wystarczyłoby mi do pełni satysfakcji. Kibice Chelsea wiedzą, o kim mowa – o Anthonym Tylorze. Bo póki co sami wyciągamy wnioski, gdy prowadzi spotkania The Blues. Może rozwiałby nasze przypuszczenia.

Z przepisami i nowymi pomysłami tak już jest – najpierw się pojawiają, potem są dyskutowane przez największych ekspertów, czyli nas, kibiców, a koniec końców albo wchodzą w życie, albo nie. Pamiętacie niebieską kartkę? Było głośno, już jest cicho. Może powyższe zasady implementują się powoli, płynnie, w końcu sędziowie też muszą przywyknąć do nowego, a niektórym na pewno nie łatwo wyprzeć się starych nawyków. Panie Anthony Tylor, czekam na pana o 17:30 na Stamford Bridge. Zobaczymy, jak z tą pana bezstronnością w nowym sezonie.











Skomentuj