Pasy zapięte… Premier League, ruszaj!

Today is the day. Zaczyna się. Czekałam na to jak babcie na nowy turecki serial, jak skreślający kupony na wyniki losowania Lotto, jak katolik na niedzielną mszę, jak mój kot na nową saszetę. Wieczorem wraca ona – najpiękniejsza, choć najbrutalniejsza, najciekawsza, choć czasem denerwująca, jedyna w swoim rodzaju Jej Wysokość – Premier League.

3, 2, 1… start!

W rozpoczynający się właśnie weekend ruszają największe europejskie ligi. Polska Ekstraklasa zdążyła zagrać już cztery kolejki, ale to dziś zacznie się prawdziwe granie. Chociaż… moment. Dziś tylko jeden mecz angielskiej ligi, Manchester United podejmie na Old Trafford Fulham, więc… okej, wielkie granie rozpocznie się dopiero jutro. W końcu!

Trzeba przyznać, że nie mogliśmy narzekać na brak atrakcji tego lata – po Mistrzostwach Europy w Niemczech płynnie przeszliśmy do oglądania od rana do nocy Igrzysk Olimpijskich we Francji, więc luka w piłkarskich starciach ligowych została solidnie wypełniona. Nie ma jednak co ukrywać, że start krajowych lig budzi ogrom emocji wśród kibiców na całym świecie.

Wczoraj pierwsze mecze rozegrano w hiszpańskiej La Liga (Athletic Bilbao-Getafe, Betis-Girona, oba zakończyły się jednobramkowymi remisami), dziś rusza francuska Ligue 1 (La Havre w 1. kolejce dostało najtrudniejszego, choć już bez Kyliana Mbappe, rywala, Paris Saint-Germain), a jutro seria meczów w Serie A. Najdłużej poczekają kibice Bundesligi, bo początek sezonu na niemieckich boiskach dopiero za tydzień.

Muzyk z gitarą i udziałami

W sobotę zacznie się wielkie granie, bo wielkie kluby wyjdą po raz pierwszy na angielskie boiska. Arsenal będzie gościł Wolverhampton, Liverpool pojedzie do jednego z bieniaminków, Ipswich Town, a Newcastle podejmie drugiego – wracającego po rocznej przerwie do Premier League Southampton z Janem Bednarkiem w składzie. Już teraz mogę napisać, że ze wszystkich meczów najbardziej interesujące będą zmagania Ipswich z The Reds… dla Eda Sheerana. Brytyjski muzyk stał się właścicielem mniejszościowego pakietu udziałów The Tractor Boys, któremu kibicuje od dziecka.

Charyzmatyczny rudzielec, który na co dzień swoją twórczością kradnie serca melomanek na całym świecie, urodził się w Halifaksie, położonym tuż obok Ipswich, stąd właśnie zamiłowanie do drużyny z Portman Road. W 2021 roku został sponsorem drużyny, za co już wtedy serdecznie dziękowali mu i kibice, i działacze klubu. Dziś sam stał się jednym z udziałowców, a w ramach podziękowań na trzecich trykotach Ipswich będzie widniało jego nazwisko oraz logo odnoszące się do jego najnowszej trasy koncertowej. Ciekawa promocja, zobaczymy, czy rentowna.

Przedostatni dzwonek na wzmocnienia

Tottenham, który zakończył ubiegły sezon na piątym miejscu, chętnie wskoczyłby do TOP4, dlatego szuka wzmocnień i to do samego końca (okienko transferowe kończy się w Anglii za dwa tygodnie). Dziś Spurs oficjalnie ogłosili, że na Tottenham Hotspur Stadium trafi 19-letni Wilson Odoberty, nominalny lewy skrzydłowy, ale równie dobrze radzący sobie na prawej stronie boiska. No, może jednak nie tak dobrze, skoro jego były klub spadł z przedostatniego miejsca w tabeli do Championship. Odoberty pozostał w Premier League, Burnley nie.

Zdecydowanie dobrym okazał się Dominik Solanke, którego Tottenham ściągnął z Bournemouth za 64 mln euro. 26-letni Anglik ma właśnie swój prime time i obok pozyskanych w tym okienku Archiem Gray’u, Lucasie Bergvallu oraz Min-hyeoku Yangu stanowi najsilniejsze wzmocnienie ekipy z północnego Londynu. Największą gwiazdą Totków wciąż pozostaje rodak tego ostatniego, Hueng-min Son, który z opaską kapitana na pewno będzie dawał z siebie wszystko chcąc pociągnąć swoją drużynę do upragnionego topu.

Polacy na Wyspach

Ekipa Ange Postecoglou zagra dopiero w poniedziałek i pojedzie do ostatniego z beniaminków, Leicester City. W sobotę, oprócz wcześniej wspomnianych, zagrają jeszcze Everton z Brighton & Hove Albion, Nottingham Forrest z Bournemouth oraz West Ham United z Aston Villą. Ilu Polaków zobaczymy w tych meczach? Wątpliwe, choć nie całkiem wykluczone, aby w pierwszym składzie wyszedł Łukasz Fabiański. W trakcie tournée po Stanach Zjednoczonych to on grał w bramce Młotów, ale mimo „jedynki” na koszulce Polaka, to Alphonse Areola występuje w roli podstawowego goalkeepera West Hamu.

To może Kuba Moder? Mało brakowało a grałby dla innej drużyny Premier League. Gdyby nie to, że Chelsea skusiła Leicester i udało jej się pozyskać Kierrana Dewsburry-Halla, Polak trafiłby do ekipy Lisów na zasadzie transferu połączonego z wymianą – właśnie za Dewsburry-Halla. W obliczu wygranej trzeciego gracza Moder pozostał w Brighton i to z drużyną Mew będzie walczył o jak najwyższą pozycję w tabeli najsilniejszej ligi świata.

Aston Villa wydał już na transfery prawie 180 mln euro i to wciąż nie koniec zakupów. Tych obawiać się może nasz Matty Cash, gdyż trener Unai Emery planuje sprowadzić z Feyenordu Rotterdam prawego obrońcę, Lutsharela Geertruida. The Villans wzmocnień potrzebują, bo po raz pierwszy od czterdziestu dwóch lat zagrają na najwyższym poziomie europejskich rozgrywek – w Lidze Mistrzów. Z jednej strony można pomyśleć, że pozycja Polaka została zagrożona, z drugiej intensywny kalendarz będzie wymagał od trenera rotowania składem.

Niedziela z Premier League

Do niedzielnego schabowego zagrają Brendford z Crystal Palace a na deser crème de la crème – Chelsea-Manchester City. Kiedyś byłby to hit, dziś trzęsę portkami, bo nie przekonuje mnie Enzo Maresca w roli trenera-wizjonera The Blues. Żeby dalej być uznawanym za wielki klub, trzeba mieć wielkiego trenera. Chelsea ma Marescę, cóż ja więcej mogę powiedzieć. Jeśli znowu uda im się awansować do europejskich pucharów i mam tu na myśli Ligę Konferencji, góra Ligę Europy, uznam to za sukces.

Nie będę pisać o transferach Chelsea, bo musiałabym załączyć do tego felietonu osobny plik. Lista piłkarzy jest bardzo długa, znowu doprowadzamy do sytuacji, w której zawodnicy będą przebierać się na treningi na korytarzu. Dużo nazwisk, mało dużych nazwisk. W tym sezonie podchodzę do mojej ukochanej drużyny bardzo surowo, nie będę robić sobie nadziei, będę obserwować i trzymać za plecami kciuki.

Co w mistrzowskiej trawie piszczy?

Kibice City nie zaczną sezonu w dobrym humorze, gdyż już w pierwszym meczu nie zagra jeden z podstawowych zawodników, Rodri. Świeżo upieczony mistrz Europy przywiózł z niemieckiego turnieju kontuzję i potrzebuje czasu na dojście do formy. Bardzo możliwe, że z pierwszej kolejce nie zagrają także Phil Foden, Kyle Walker i  John Stones – wicemistrzowie Euro 2024 dopiero wrócili z urlopów po intensywnym turnieju a Pep Guardiola nie chce ryzykować i woli dać swoim filarom odpocząć, niż narazić ich na urazy z powodu przeciążenia organizmów.

Sezon długi, a City bardzo dobrze radzi sobie na finiszu, gdy wszyscy inni są już wypompowani i potykają się o własne nogi w walce o tytuł mistrza Anglii (tak, piję tu do Arsenalu, ale nadal trzymam kciuki, aby udało im się w końcu zdetronizować hegemona). Sam Guardiola podkreśla, że The Citizens są już znacznie słabsi, niż w poprzednich sezonach i wszyscy zdają sobie w klubie z tego sprawę, ale to jest ta jego słynna kokieteria – City jest silne nawet wtedy, gdy Pep mówi, że jest słabe. Jeśli Liverpool nie zawalczy trochę mocniej, niż ostatnio, to puchar Premier League może znowu trafić do Manchesteru, a wtedy Guardiola na pewno pożegna się, znudzony zwyciężaniem, z City. Chyba znowu musimy szykować na koniec sezonu pudełko chusteczek. Póki co, zapinamy pasy i lecimy oglądać najlepszą ligę świata!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect