Ta czerwcowa niedziela

Na dzisiejszą niedzielę czekaliśmy bardziej, niż na tę palmową, wielkanocną, czy zielonoświątkową. I to my, Polacy, żyjący w kraju Matki Boskiej Częstochowskiej! Odliczanie w tygodniach, dniach, przeszło w odliczanie w godzinach i już za niespełna pięć rozbrzmi pierwszy gwizdek w meczu Polska-Holandia. Do boju, biało-czerwoni!

Ostatni felieton przesiąknięty był optymizmem, nadzieją i lekkim humorem, ale wszystko to rozmyło się, gdy obejrzałam pierwsze mecze na Euro 2024. Faworyci nie zawodzą, ba, faworyci demolują. To, co zrobili Niemcy – według mnie pretendenci do tytułu Mistrza Europy – wywołało we mnie nie tylko zachwyt (no bo przecież jestem fanką Toniego Kroosa i tak dalej) ale również lekkie osłupienie, bo ta drużyna kompletnie nie przypomina siebie z ostatniej wielkiej imprezy, czyli Mundialu w Katarze w 2022 roku. A przecież wiele nazwisk pojawiło się ponownie: Manuel Neuer, Kai Havertz, Ilkay Gundogan, Antonio Rudiger, Joshua Kimmich…

W meczu otwarcia gospodarze, bo przecież nasz zachodni sąsiad występuje w roli organizatora tegorocznej edycji, pokonali nic nie walczących Szkotów 5:1, przy czym nawet ta honorowa bramka dla podopiecznych Steve’a Clarke’a przypisana została Rudigerowi. Myślę, że będący drugimi w kolejce do starcia z Die Adler Węgrzy, już trzęsą się na myśl o środowym meczu. Niemcy nie zawodzą, a Florian Wirtz, mianowany największą gwiazdą-objawieniem ich drużyny, dał wyraz swojego talentu strzelając bramkę otwierającą cały turniej już w 10. minucie. Panowie, do finału!

Najszybszą, do tej pory, bramkę strzelił jednak ktoś inny. Konkretnie grający na co dzień w US Sassuolo Nedim Bajrami, reprezentant Albanii, która mierzyła się wczoraj z obrońcami tytułu Mistrza Europy, Włochami. Gol padł w 1. minucie, ale i tak to Azzurrii dowieźli do końcowego gwizdka trzy punkty, pokonując ostatecznie czarnego konia – jeśli nie całego turnieju, to na pewno grupy B – 2:1. Albańczycy pokazali swoją bałkańską krew i dzielnie atakowali drużynę Luciano Spallettiego, ale mimo to faworyt nie zawiódł.

I choć najbardziej wyrównany wydawał się mecz Hiszpanii z Chorwacją, bo przecież ci drudzy przestali być już nazywani czarnym koniem odkąd w 2018 roku doszli do finału mundialu w Rosji, to i tak za faworyta uchodzili ci pierwsi. No i dali popis. 3:0 to mocne przypieczętowanie dobrej formy podopiecznych Luisa de la Fuente i co warte odnotowania, wszystkie gole zdobyte zostały przez zawodników, delikatnie mówiąc, zaawansowanych wiekowo, oczywiście w kontekście piłkarskim, bo przecież 32-letni Alvaro Morata i Dani Carvajal to ciągle młode chłopaki! Napastnik Atletico Madryt strzelił w 29. minucie, obrońca Realu Madryt w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, a między nimi na listę strzelców w 32. minucie wpisał się jeszcze 28-letni pomocnik Paris Saint-Germain, Fabian Ruiz.

To jak będzie z dzisiejszymi faworytami? Na boisko wybiegną Serbowie z Anglikami, to o 21.00, o 18.00 Słowacy zagrają z Danią, a o 15.00… wszyscy wiemy. Holandia jest uznawana za pewnego zwycięzcę, a Polacy nie są nawet czarnym koniem swojej grupy, bo tak mówi się ostatnio o Austriakach, gromiących rywali w meczach przygotowawczych do Euro. Ostatni mecz przegrali 13 października 2023 roku i był to zacięty pojedynek z nie byle kim bo z Belgią. Ale nie traćmy optymizmu! Na Euro wszystko może się wydarzyć, trzecie miejsce w grupie jest w zasięgu naszych możliwości!

Dziś wszyscy przywdziejemy biało-czerwone barwy, zasiądziemy przed telewizorami i pewnie do 14:59 nie będziemy jeszcze pewni, czy aby na pewno na boisko nie wbiegnie Robert Lewandowski. Gwiazda naszej reprezentacji doznała urazu w meczu towarzyskim przeciwko Turcji i od tego momentu teoriom spiskowym nie ma końca. Poczuł mięsień i zszedł prewencyjnie? Nabawił się mocnego urazu? Nie zagra w pierwszym meczu, czy do końca turnieju? A może to tylko ustawka dla zmylenia przeciwnika i tak naprawdę wybiegnie w podstawowym składzie już dziś?

Uważam, że nie mamy powodów do martwienia się brakiem Lewego w wyjściowej jedenastce. Jeżeli mamy to wygrać, to wygramy bez niego, tak jak i bez niego potrafiliśmy zdobywać bramki w sezonie przygotowawczym. Ewentualnie może martwić równoczesna niedyspozycja drugiego napastnika, Arkadiusza Milika, który w starciu z Ukrainą także doznał kontuzji, tyle tylko, że wykluczającej go całkowicie z turnieju. Ale mamy przecież Karola Świderskiego, który trafił przeciwko Turcji oraz Adama Buksę i Krzysztofa Piątka, którzy regularnie strzelają gole w swoich ligach. Chciałam powiedzieć też coś miłego o Nicoli Zalewskim, ale plotkarskie portale donoszą o jakimś brzydkim romansie z nieletnią, więc opuszczę kurtynę milczenia.

Polacy, wygrajcie to! Nie każcie nam smucić się dzisiejszego wieczoru, nie grzebcie tak szybko naszych nadziei i wiary! Obyśmy nie musieli kłaść się dziś spać ze słynnym „niby człowiek wiedział, a jednak się łudził” w głowach. Niech ten nasz własny mecz otwarcia tchnie w kibiców ufność na dalsze, małe sukcesy. Bo każda bramka, każdy punkt, da nam powód do radości. Niech ta czerwcowa niedziela, nie będzie ostatnią.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect