Czy my w ogóle mamy jakieś oczekiwania względem Polaków na Euro 2024? Po barażach miałam wrażenie, że lepiej byłoby, gdybyśmy nie awansowali, bo uniknęlibyśmy blamażu, ale im bliżej rozpoczęcia turnieju, tym bardziej wierzę w nasze orły i liczę na niespodziankę, bo przecież dobra gra reprezentacji Polski byłaby niespodzianką, prawda? Zebrałam wszystkie siły i nadzieje i tak oto powstał przesiąknięty optymizmem i ufnością felieton ku pokrzepieniu serc, z którego w najgorszym przypadku będę się później po prostu śmiać. To jak, jesteście ze mną? Kto wygra mecz?!
Postawmy sprawę jasno – w fazie grupowej zagramy z drugą, siódmą i dwudziestą piątą drużyną rankingu FIFA. I choć będąca poza pierwszą dwudziestką Austria nie brzmi może groźnie, to pamiętajmy, że my w tym zestawieniu jesteśmy jeszcze dalej. Poderwaliśmy się z trzydziestego na dwudzieste ósme miejsce i w pełni na nie zasługujemy. Ale że miał to być felieton pozytywny, a ja już na początku mam ochotę zmienić kurs, to nie będę rozwodzić się nad stylem, w jakim zapracowaliśmy sobie na miejsce w tym elitarnym, europejskim gronie, tylko przejdę od razu do afirmacji, która pobudzi wasze pozytywne, sportowe emocje.
Holandia
Holandia zaczyna przypominać siebie sprzed 20 lat. I to też nie jest dla nas dobra wiadomość, ale na pocieszenie dodam, że to nie jest jeszcze ta Holandia, która zajęła drugie miejsce na mundialu w 2014 roku, ani tym bardziej Holandia wznosząca puchar Mistrzostw Europy w roku 1988. Jest to mocna drużyna, w której nazwiska mówią same za siebie – Virgil van Dijk, Matthijs de Ligt, czy Xavi Simons, który w sezonie 2022/2023 został królem strzelców Eredivisie torując sobie tym samym drogę do TOP 5 i przechodząc do grającej w Lidze Mistrzów drużyny RB Lipsk. Solidni gracze, ale i tacy popełniają czasem błędy.
W kadrze Oranje nie zobaczymy za to ani Iana Maatsena, przez którego Borussia straciła bramki w finale LM, ani braci Timber, Quintena, który po urazie uda będzie gotowy do gry prawdopodobnie dopiero za dwa tygodnie oraz grającego w barwach Arsenalu Jurriena, ale na jego powołanie nikt raczej i tak nie liczył. W oficjalnej kadrze znaleźli się za to Memphis Depay i Frankie de Jong, ale czy my się naprawdę mamy ich bać? Środkowy napastnik Atletico Madryt strzelił w 31 meczach 9 goli, a dla porównania Robert Lewandowski, grający na co dzień w tej samej lidze, w barwach FC Barcelony zdobył 26 bramek w 49 spotkaniach. Z kolei jego klubowy kolega z linii pomocy od początku marca rozegrał tylko 45 minut, tak więc na niewiele pozwoliła mu jego odnawiająca się kontuzja kostki. Nie spodziewajmy się zatem topowej formy de Jonga. Holandia do ogrania.
Austria
Żaden Austriak nie gra w najsilniejszej lidze świata, angielskiej Premier League. W takim razie po co w ogóle rozpisywać się na temat drużyny, która ma w kadrze mniej gwiazd, niż nasza reprezentacja? Przecież to musi być 3:0 dla Biało-Czerwonych! Austriacy nie awansowali na ostatnie Mistrzostwa Świata, bo w kwalifikacjach wyeliminowała ich Walia. Tak, moi drodzy, Walia. Ta sama, która przez nas nie jedzie na Euro. Mam pisać dalej?
Grając z Austriakami musimy być mimo wszystko skupieni od samego początku. Wyciągnijmy wnioski naszej południowej sąsiadki, Słowacji, której Christoph Baumgartner, w towarzyskim meczu pod koniec marca, strzelił bramkę w szóstej sekundzie spotkania. My, Polacy, znamy takie przypadki również z klubowych boisk, chociażby ten, gdy w lutym Kosta Runjaic zapowiedział szybkiego gola w rewanżowym meczu Legii z Molde i owszem, gol był, ale dla Molde, już w drugiej minucie. Na wspomnienie tego pogromu w Lidze Konferencji ciągle przechodzą mnie dreszcze, dlatego nie możemy lekceważyć przeciwnika, nawet takiego, jak Austria. Choć, koniec końców, i tak wygramy, wiadomo. Ale po co się stresować od pierwszej minuty i nadrabiać wynik, jak można rozgromić rywala do jaja!
Francja
Francja od 2014 roku nie wygrała żadnego z ostatnich meczów w fazach grupowych. Na Mistrzostwach Świata w Brazylii zremisowali z Ekwadorem 0:0 i taki sam wynik dowieźli w spotkaniach ze Szwajcarią na Euro 2016 i z Danią na MŚ 2018. Ostatnie Mistrzostwa Europy to remis 2:2 z Portugalią i porażka na Mundialu 2022 w Katarze 0:1 z Turcją. Takie statystyki zawsze nas pokrzepiają, dlatego afirmujmy tę wygraną przeciwko Les Tricolores! Przecież, paradoksalnie, najlepszy mecz na ostatnich Mistrzostwach Świata rozegraliśmy właśnie przeciwko tej napakowanej gwiazdami kadrze Francji, która, owszem, wygrała 3:1, ale nie pozwoliła nam się doszczętnie skompromitować. Już bardziej zawstydziła nas pokonana jakimś cudem 2:0 Arabia Saudyjska oraz Meksyk, z którym wymęczyliśmy bezbramkowy remis. O Argentynie nie wspomnę, bo oni od początku szli przecież na mistrza.
Od pamiętnej porażki w finale MŚ 2022 Francja przegrała tylko dwa razy, oba z Niemcami, a że nasz zachodni sąsiad gospodarzy tegorocznej edycji Euro, to może teren rozgrywek przyniesie nam szczęście. Poza tym, przecież musi być we wszechświecie jakaś równowaga – bilans 37 zdobytych do 8 straconych bramek (biorąc pod uwagę wszystkie mecze po Mundialu) trzeba jakoś wyrównać. Polacy nie są wprawdzie wybitni w pakowaniu piłek do siatki, ale jakoś 19 goli udało im się w tym samym okresie zdobyć. Już trudno, niech to będzie laga na Robercika, ale ważne, żeby się na koniec liczby zgadzały. No i pamiętajmy, że przecież do fazy pucharowej trafią aż cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc w grupach! Dlatego nawet jeśli znowu będziemy rozgrywać mecze w kolejności: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor, to ten ostatni może nie tylko ważyć na szali wagi nasz dobry vs. kompromitujący wizerunek, ale także promować nas do 1/8 finału ME. Pozytywne myślenie, moi drodzy! To jest nasz klucz do sukcesu! Bo na niewiele więcej możemy liczyć. Przyjemnych wrażeń!











Skomentuj