Czego Ci życzyć, Jose?

Gorące słońce, ogrzewające ciągnące się kilometrami wzdłuż morza (ba, oceanu!) piaszczyste plaże, świeże powietrze, arkadyjski, idylliczny klimat, ludzie uśmiechający się do siebie i pozdrawiający życzeniami miłego dnia, wznoszący toasty subtelnie owocowym winem i mocno orzeźwiającą lemoniadą… tam widzę Jose Mourinho. Sześćdziesięcioletniego Jose Mourinho, który stracił właśnie posadę trenera AS Romy. Czy to oznacza, że widzę go w Portugalii? Wróżę powrót do Porto? Może tak, może nie. Ciekawa jestem, czego The Special One życzyć będzie sobie w dniu swoich sześćdziesiątych pierwszych urodzin, a te już w przyszły piątek.

Sukcesów? Wygrał wszystko. Ligę Mistrzów z Interem Mediolan w sezonie 2009/2010 i pamiętnym 2003/2004 z FC Porto. Ten sukces otworzył mu wrota do kosmicznej kariery, począwszy od objęcia umacniającej wówczas swoją pozycję w top 4 Premier League Chelsea, z którą udało mu się już w pierwszym sezonie zdobyć tytuł mistrza Anglii i wznieść puchar ligi. W 2005/2006 fotela lidera nie oddał i po raz kolejny wygrał PL oraz Superpuchar Anglii. Sezon 2007/2008 to następne dwa krajowe puchary ale i koniec przygody z londyńską drużyną. Na Stamford Bridge Jose wrócił jeszcze z hukiem w latach 2013-2016, ponownie zdobywając tytuł mistrzowski i kolejną „wazę” pucharową. Wcześniej jednak rozbił włoski bank dwukrotnie wygrywając z Interem Serie A, Ligę Mistrzów, Puchar i Superpuchar Włoch i podobny zestaw zgarnął jeszcze w lidze hiszpańskiej, od mistrzostwa kraju z Realem Madryt, po Puchar i Superpuchar Hiszpanii. To właśnie jako trener Los Blancos po raz ostatni otrzymał nagrodę najlepszego trenera – odbierał ją kolejno w latach 2003, 2004, 2009 i 2011.

Myślę, że właśnie na tej drugiej przygodzie z Chelsea jego kariera zakończyła swoje szczytowanie i od tego czasu powoli pikowała w dół, choć z Manchesterem United udało mu się sięgnąć po Ligę Europy w 2017 roku i ponownie Superpuchar i puchar ligi. Tottenham, prowadzony przez Mourinho w latach 2019-2021 to okres, który właściwie można pominąć, no a Roma… Roma to ostatni przystanek i wielkie wyzwanie The Special One, musiał bowiem udowodnić, że nadal umie zdobywać trofea i to wcale nie z drużyną ze świecznika. Zaprowadził podopiecznych do finału Ligi Konferencji pokonując w Tiranie Feyenord Rotterdam 1:0, a kibice Giallorossich rozpływali się w pochlebstwach nad swoim allenatore.

No właśnie… życzyć mu miłości? Jose kochany był i jest. Kochany przez rodzinę, ale kochany również przez obcych ludzi. Mam na myśli oczywiście setki, tysiące, a może i miliony ludzi na całym świecie. Na stadionie AS Romy cały czas wiszą transparenty głoszące, że Mourinho ma rzymską duszę a rzymski lud nie opuści go do końca życia. Fenomenem jest też ciągła miłość kibiców Chelsea, którzy przy każdym zwolnieniu kolejnego trenera (a od czasów Mourinho trochę ich już było), zawsze w pierwszej sekundzie wizualizują sobie Jose ponownie na ławce trenerskiej Stamford Bridge. Nie inaczej jest teraz, gdy Portugalczyk został zwolniony z Romy. A może by tak temu Pochettino podziękować? Pomyślał niejeden niebieski kibic.

Jednak najważniejsza dla Mourinho jest miłość jego rodziny, dwojga dzieci oraz żony, z którą wziął ślub w… 1989 roku! To fantastyczne, niemniej pojawiające się na przestrzeni lat plotki o niewierności trenera odbierają tej relacji uroku i podziwu. Para wciąż jest razem, więc może jednak w pogłoskach o romansach Jose, nawet tych szczegółowo zobrazowanych (karmienie kochanki ciasteczkami z czekoladą w rytm piosenek Bryana Adamsa, wtf?!), nie ma krzty prawdy? W końcu która szanująca się kobieta znosiłaby zdrady niewiernego męża? Oprócz plugawych pogłosek media donosiły również o dowodach wielkiej miłości i poświęcenia, chociażby w erze prowadzenia Manchesteru United, gdy pani Mourinho, a właściwie Matilda Faria, ciężko chorując musiała przechodzić operacje w portugalskiej klinice. Jose potrafił latać z Anglii do ojczystego kraju dwa razy w ciągu jednej doby, aby być przy ukochanej i wspierać ją w trudnych chwilach. Ale stop! Weszliśmy z butami w prywatne sprawy rodziny. Postawmy tu kropkę życząc obojgu dużo zdrowia.

Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy? No właśnie, tak bardzo lubimy w naszym Januszogrodzie składać sobie takie życzenia. Czy rodzinie Mourinho, z okazji jego sześćdziesiątych pierwszych urodzin, należy życzyć pieniędzy? Bo jeśli tak, to znam jedno bardzo zasobne źródełko… Dla rządzących piłką nożną w Arabii Saudyjskiej Mourinho to jedno z dwóch nazwisk, którego pragną najbardziej, zaraz obok Mohameda Salaha, grającego na co dzień w walczącym o mistrzostwo Anglii Liverpoolu. „La Gazzetta dello Sport”, niestety, podsyca te informacje twierdząc, że transfer Portugalczyka na Bliski Wschód jest całkiem realny. Sam The Special One (czy też The Sacked One, jak w ostatnim czasie zaczęto go nazywać) odrzucił już lukratywną ofertę Al-Hilal kilka miesięcy temu, ale wtedy jeszcze nie trzymał w rękach wypowiedzenia umowy. Z kolei angielski „The Mirror” – i tego wolę się trzymać – pisząc, że Jose nie zrobi sobie długiej przerwy od futbolu, sugeruje przejście Mou do FC Porto. Czyli moje wróżby i gdybania mogą się jeszcze okazać prorocze. Na ostateczną decyzję Jose na pewno nie będziemy musieli długo czekać.

„Pot, krew, łzy, radość, smutek, miłość, bracia, historia, serce, wieczność” – napisał na Instagramie. Tego wszystkiego The Special One doświadczył w stolicy Italii. Do posta dodał wykorzystany w ścieżce dźwiękowej „Gladiatora” utwór „Nelle tue mani (now we are free)” Andrei Bocellego. Czy Jose to kolejny futbolowy cesarz? Nigdy nie był wybitnym piłkarzem, był na pewno świetnym trenerem – z każdym klubem zdobywał trofea, veni, vidi, vici. Ja mu życzę, żeby był teraz szczęśliwym emerytem. Może gdzieś na tym piaszczystym wybrzeżu, ze szklaneczką prosecco? A jeśli nie Porto, to może jako trener jakiejś obiecującej drużyny spoza europejskiego topu? Gdziekolwiek będziesz spędzał urodziny – wszystkiego najlepszego, maestro!

Photo source: teamtalk.com.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect