A miało być tak pięknie i sprawiedliwie. Technologia VAR (Video Assistant Referee) miała z założenia wyeliminować popełniane przez sędziów „stacjonarnych” błędy oraz usprawnić grę wykluczając niepotrzebne dyskusje zarówno ze strony zawodników, jak i trenerów. Nie jest ani pięknie, bo zamiast radości po strzelonej bramce jest analiza i oczekiwanie na decyzję, kogo paznokieć był bardziej wysunięty, ani sprawiedliwie, bo jak się okazuje, VAR też może popełniać błędy. Gorzej jednak, gdy sprawiedliwość zaczynają wymierzać kibice albo… prezesi klubów. Zapraszam na kilka słów o tym, jak ciężko jest być dobrym sędzią i jak jeszcze trudniej jest być sędzią złym.
Skandalicznym nazwać trzeba zachowanie prezesa tureckiego Ankaragusu, stołecznej drużyny grającej w ekstraklasie, która rozgrywała w poniedziałek z innym zespołem środka tabeli, Çaykur Rizesporem, ligowy mecz Süper Lig. Gospodarze z Ankary od 14. minuty prowadzili 1:0 (na ławce siedział Rafał Gikiewicz), a prawie całą drugą połowę grali w dziesiątkę po wyrzuceniu z boiska Aliego Sowe’a. To był pierwszy punkt zapalny dla prezesa Ankaragusu, Faruka Koca. Drugim, była strzelona w 97. minucie bramka na 1:1, po której całkowicie eksplodował, wściekły wbiegł na murawę i uderzył w twarz prowadzącego spotkanie Halila Umuta Melera. Arbiter padł na murawę, a Koca, wraz ze swoimi działaczami, kopał go aż do momentu interwencji służb bezpieczeństwa.
Jak bezmyślnym, ułomnym społecznie i PR-owo trzeba być, aby postąpić w tak brutalny sposób? Nie wierzę, że prezes klubu może być na tyle niezorientowany w zasadach gry jaką jest pika nożna, aby sądzić, iż pobicie sędziego jest w stanie cofnąć decyzje podjęte przez niego w trakcie trwania meczu. Mało tego, żadna dyscyplina tego nie praktykuje. Trochę teraz szydzę i ironizuję, ale uważam, że pełnienie pewnych funkcji wymaga powściągliwości, opanowania, rozwagi i taktu. Co dałoby Dariuszowi Mioduskiemu, gdyby popychany i szarpany w Alkmaar zaczął odpowiadać taką samą agresją? Zupełnie nic. Faruk Koca postąpił karygodnie i oczywiście ukarany zostanie, tyle tylko, że nie on sam. Drużyna prawdopodobnie zostanie zdegradowana do niższej ligi, a kolejne spotkania Süper Lig zostały zawieszone do odwołania. Koca siedzi w areszcie, a turecki wymiar sprawiedliwości, jak zapewnia prezydent Turcji, Recep Erdogan, z ministrami sprawiedliwości i spraw wewnętrznych na czele doprowadzą tę sprawę do końca tak, aby odpowiednio dostosować konsekwencje do wymiaru czynu.
Sam Halil Meler trafił od razu do szpitala i po przeprowadzonych badaniach, w tym tomografii komputerowej, okazuje się być na szczęście bez większych uszkodzeń fizycznych, jednak szkody psychiczne są na tyle silne, iż 37-letni arbiter chce zakończyć sędziowską karierę. A był w swoim fachu jednym z lepszych w lidze tureckiej, znajdując się na elitarnej liście sędziów UEFA prowadził także między innymi mecze Ligi Konferencji, a nawet Ligi Mistrzów. Jak się okazuje, bycie dobrym i szanowanym arbitrem nie daje jednak pewności, że na swojej ścieżce kariery nie spotka się z hejtem i agresją. O tym przekonał się nawet najlepszy sędzia na świecie, Szymon Marciniak.
Polak zdobył najwyższe szczyty, łącznie z Everestem marzeń każdego arbitra, czyli finałem Mistrzostw Świata i finałem Ligi Mistrzów. Mimo to dwa tygodnie temu spadła na niego ogromna fala krytyki za kontrowersyjnie podyktowany rzut karny w meczu Champions League, rozgrywanym pomiędzy Newcastle United i Paris Saint Germain. Sądzę, że hejt jest wpisany w ten zawód, wpisany jest wszędzie tam, gdzie rywalizacja, emocje i adrenalina. Ważne jednak, aby krytyka była konstruktywna i nie przeradzała się w agresję, tak jak w meczu Ankaragusu z Rizesporem. We wspomnianym meczu LM Eddie Howe, trener Newcastle, skrytykował tę jedną konkretną decyzję Marciniaka, ale przyznał też, że w całym spotkaniu Polak spisał się bardzo dobrze, nie uginał się pod presją i wytrzymywał ciśnienie panujące na St James’ Park. Sroki straciły gola również w doliczonym czasie gry, a patrząc przez pryzmat rangi rozgrywek, która była nieporównywalnie wyższa niż ekstraklasa turecka, powściągnięcie emocji na pewno było trudniejsze, niż w przypadku Süper Lig. Sama siebie zaskoczę i napiszę to – Turcy powinni uczyć się od Anglików studzenia emocji w trakcie i po meczach. W tym konkretnym przypadku, oczywiście.
Uczą się i szkolą natomiast angielscy sędziowie, którzy w myśl Howarda Webba, jednego z najbardziej znanych i charakterystycznych byłych sędziów na świecie, powinni poprawić swoje kompetencje w komunikacji na boisku. Zajęcia prowadzone w zeszłym miesiącu przez pilotów British Airways miały na celu zwrócenie uwagi na dokładność i prostotę przekazywanych komunikatów. Prowadzący szkolenia niejednokrotnie musieli rozmawiać przed startem z operatorami niekoniecznie znającymi i posługującymi się płynnie językiem angielskim. Sędziowie Premier League w ostatnim czasie popełniali bardzo dużo błędów wynikających właśnie z niewłaściwej komunikacji, między innymi z wozem VAR. Nowe wytyczne mają skompresować komunikaty sędziów i ograniczyć je do jak najmniejszej liczby sylab, tak aby przekazywane informacje były jak najprostsze, a ich odbiorcy będą musieli każdorazowo potwierdzać przyjęcie do wiadomości każdego powiadomienia.
Wzmożenie szkoleń w zakresie komunikacji jest niewątpliwie pokłosiem fatalnego błędu Darrena Englanda, który we wrześniowym meczu Tottenhamu z Liverpoolem nie uznał prawidłowo zdobytego gola Luisa Diaza a błąd ten uznano największą pomyłką w dziejach istnienia technologii VAR. W konsekwencji The Reds przegrali z Totkami 2:1 i choć wideo analiza wykazała, że w momencie podania piłki zawodnik nie był na spalonym, to i tak sędziowie nie zaliczyli bramki gościom. Sytuacja była na tyle kontrowersyjna, że Professional Game Match Officers Limited (GMOL) zadecydował o nałożeniu na sędziego głównego zakazu sędziowania meczów Liverpoolu do końca sezonu. England został usunięty z prowadzenia weekendowych meczów Premier League, ale powrócił w październiku i… już po dziewięciu minutach spotkania Brentfordu z Burnley znowu znalazł się w centrum kontrowersji. Kolejny prawidłowo zdobyty gol został nie uznany, za co oberwało się całemu składowi sędziowskiemu (tym razem sędzią głównym był Josh Smith).
Nie tylko na uznawaniu bądź nieuznawaniu bramek polegają błędy arbitrów. W hicie czternastej kolejki Premier League Manchester City zremisował 3:3 z Tottenhamem, ale wynik mógłby się być może zmienić, gdyby sędzia nie odgwizdał faulu na Erlingu Haalandzie. Co do samego przewinienia nikt nie miał wątpliwości, chodzi tu jednak o sam moment jego sygnalizacji. Faulowany Haaland zdołał podnieść się i kontynuować konstruowanie akcji, na co pozwolił mu Simon Hooper przyznając przywilej korzyści, jednak po chwili… zmienił zdanie i gwizdnął przerywając spotkanie. Czy pozwalając na kontynuowanie akcji The Citizens zdołaliby strzelić gola? Tego już się nie dowiemy, ale frustracja zawodników, a przede wszystkim Norwega, była na tyle ogromna, że za swoje „WTF” na X władze Premier League rozważały ukaranie zawodnika. Trener City, Pep Guardiola, odniósł się do sytuacji w trakcie pomeczowej konferencji i zrobił to w sposób oględny i dyplomatyczny. Nie wbiegł na murawę z pięściami, a miał zdecydowanie bliżej niż prezes Faruk Koca…
– (…) Nie chcę krytykować arbitrów, to nie przez nich dziś zremisowaliśmy. Ja popełniam błędy, zawodnicy je popełniają, czasem wszyscy tracimy rozum – skwitował Guardiola i nie da się ukryć, że to oczywiste stwierdzenie wymaga znaczącego podkreślenia. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Niestety, pomyłki były, są i będą, z tą różnicą, że dziś możemy je wyłapywać ze znacznie większą skutecznością dzięki wideoweryfikacji. Czy VAR zmieniłby historię Mundialu 1986 w Meksyku i z futbolowej terminologii zniknął by frazeologizm „boskiej ręki” Diego Maradony? Tego też się nie dowiemy. Czy łatwo jest być sędzią? Raczej nie. Czy łatwiej jest być sędzią dobrym, niż złym? Tu też sprawa nie jest oczywista, a przecież nawet nie zaczęliśmy tematu sędziowania w polskiej lidze podwórkowej… Pewne jest jedno – w żadnym wypadku i w żadnej formie agresja nie może być dopuszczalna. A panu Melerowi życzę zdrowia i spokoju. Wam tez życzę zdrowia i spokoju – wesołych świąt!
Photo source: eurosport.com.











Skomentuj