Jest taki kraj, który nie ma skrupułów. Nie zna granic. Jest bezwstydny i rządny władzy. Z uwagi na to, że piszę tu o piłce nożnej, nie mam na myśli tego państwa na R. Chodzi mi o Arabię Saudyjską i jej nieprzyzwoitą pogoń za najlepszymi zawodnikami świata, których kusi rozpasanymi kontraktami opiewającymi na horrendalnie wysokie kwoty wynagrodzenia. Notorious B.I.G. nawijał, że Sky is the limit. Gdzie leży ten saudyjski limit?
Możliwości szejków skończą się tam, gdzie zacznie się opór ze strony piłkarzy. Jednak jeśli już nawet N’golo Kante, dusza człowiek, który na treningi jeździ rowerem i który w wolnych chwilach lubi siedzieć po prostu w domu, kusi się na wyjazd do Al-Ittihad, to tak naprawdę nic mnie już nie zdziwi. Francuz stanie się teraz klubowym kolegą swojego reprezentacyjnego ziomka, Karima Benzemy, który idąc w ślady innego zdobywcy Złotej Piłki, Cristiano Ronaldo, również zdecydował się na grę w Arabii Saudyjskiej. Al-Ittihad od 2022 roku prowadzi Nuno Espirito Santo – po krótkim epizodzie w Tottenhamie przeniósł się na wschód aby zdobyć mistrzostwo kraju, na które zdecydowanie nie mógł liczyć w Anglii.
Jak dużo pieniędzy mają Arbabowie? Na tyle dużo, że chcą ściągać do swojej ligi Edena Hazarda i Paula Pogbę. To tak, jakby hodowca owiec chcąc powiększyć swoje stado, kupił pluszowe owieczki za kwotę pięć razy większą niż wart jest jego najbardziej płodny baran. I w tym aspekcie trzeba przyznać, że dla europejskich klubów zainteresowanie płynące z Bliskiego Wschodu jest tak naprawdę korzystne, szczególnie w momencie, gdy chcą się pozbyć zawodników, którzy okazali się błędami transferowymi. Chelsea wciska Arabom Pierre’a-Emerick’a Aubameyanga licząc na otrzymanie kasy większej, niż mógłby zaoferować jakikolwiek inny europejski klub. Arabowie kupują nazwiska, nie talenty – Saudi Pro League to idealny rynek zbytu dla głośnych, ale już niekoniecznie dobrych zawodników.
Jednym z największych arabskich klubów jest Al-Ahli, któremu dotychczas udało się ściągnąć Edouarda Mendy’ego, Roberto Firmino oraz dwóch mniej znanych zawodników angielskich boisk – Ezgjana Alioski’ego i Modou Barrowa. Al-Hilal również poszedł po bandzie i sprowadził do drużyny Kaliodu Koulibaly’ego, Rubena Nevesa, Sergeja Milinkovica-Savica, Moussa Maregę, Matheusa Pereirę oraz Andre Carillo. Drużyna Jorge Jesusa będzie poważnym kandydatem do zwycięstwa SPL, podobnie jak Al-Nassr, które obok Cristiano Ronaldo reprezentować będą Marcelo Brozovic, David Ospina, czy Gonzalo Martinez. Udało ich się ściągnąć jeszcze przed nałożeniem przez FIFA kary i blokady na kolejne transfery, dopóki nie wyjaśni się sprawa spłaty Leicester City w ramach umowy dla Ahmeda Musy z 2016 roku. Myślę, że dla Arabów to drobne, ale sprawę tę trzeba i tak wyjaśnić.
Piłkarze, nawet ci najlepsi, nie będą grać, jeśli nie będzie miał kto ich poprowadzić. O to Azjaci również zadbali. Mogliśmy się tego spodziewać po zakontraktowaniu Hervé Renarda na selekcjonera reprezentacji Arabii Saudyjskiej, która niewątpliwie zaskoczyła swoją postawą na Mundialu 2022 w, nomen omen, Katarze. Oczywiście nikt nie oczekiwał Arabii powyżej fazy grupowej, ale zwycięstwo 2:1 nad Argentyną z Leo Messim w składzie wystarczyło, aby w narodzie wybuchła euforia a na dworze królewskim padła decyzja o otwarciu dzień po wygranej wszystkich lunaparków za darmo. W obecnym okienku transferowym padły już dwa wielkie nazwiska ze światka trenerskiego – Steven Gerrard objął Al-Ettifaq, a drużynę Abha nasz niezastąpiony Czesław Michniewicz, który będzie miał pod swoimi skrzydłami między innymi Felipe Caicedo.
Nie tylko Arabia Saudyjska odważnie wkracza na europejski rynek piłkarski. Rodrigo Moreno Marchado ucieka z tonącego do Championship Leeds i od nowego sezonu będzie reprezentował barwy katarskiego Al Rayyan S.C. Z Olympique Lyon trafił tam również Thiago Mendes, a funkcję trenera będzie pełnił Portugalczyk Leonardo Jardim, który swoją arabską przygodę zaczął już w 2021, przechodząc z AS Monaco do Al-Hilal. Do Al-Sadd S.C. wypożyczony został z Wolfsburga Paulo Otavio, a Al-Arabi S.C. ma swojego brazylijskiego Rafinhę – syna byłego piłkarza Mazinho i brata najbardziej z rodziny znanego Thiago Alcantary. Nie da się ukryć, że katarskie drużyny mają na czym grać – obiekty przygotowane na Mundial 2022 są niezwykle imponujące – poza areną 974, która zaraz po finałowym spotkaniu została rozebrana. To pierwszy taki przypadek w historii, który niewątpliwie pokazuje, że w krajach Bliskiego Wschodu nic nie jest niemożliwe.
A skoro nic nie jest niemożliwe, to i sky has no limits. Globalizacja nie mogła ominąć najpopularniejszego na świecie sportu, więc do egzotycznych krajów wielkie gwiazdy siłą rzeczy w końcu i tak zaczęłyby napływać. A że dzieje się to akurat teraz… te karty historii niejeden kibic chciałby pewnie w swojej encyklopedii ominąć, ale ominąć ich się nie da, bo dzisiejsze wydarzenia będą silnie wpływać na kształt i podział sił w futbolowym świecie w przyszłości. I choć z obawą wchodzę dziś na social media Fabrizio Romano, boję się jego Here we go! chociażby przy nazwisku Jordana Hendersona, którego ściągnąć pod swoje skrzydła chce Steven Gerrard i o którym jeszcze do niedawna pisałam, że jest piękny, to jednak myślę, że przyjdzie mi się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy. Nie na tyle, żeby oglądać Saudi Pro League tak jak inne ligi, ale pewnie dodam jej gwiazdkę do obserwowania na Flashscore. Póki co, czekam niecierpliwie na start Premier League, bo jedno nie zmieni się na pewno – liga angielska zawsze będzie najlepszą ligą świata.
Photo source: bbc.co.uk.











Skomentuj