Szymon Marciniak – simply the best

Trzeba to stanowczo przyznać: wśród naszego polskiego futbolowego top 3 jest tylko dwóch piłkarzy. Robert Lewandowski i Piotr Zieliński. Trzecim (a może pierwszym?) gwiazdorem jest dziś zdecydowanie Szymon Marciniak, sędzia FIFA, dla którego perfekcyjne poprowadzenie finału Mistrzostw Świata 2022 w Katarze było stoperem do otwartych już drzwi międzynarodowej kariery. Teraz przez te szeroko otwarte wrota zarówno pochwały, jak i propozycje poprowadzenia kolejnych spotkań wlatują jak pszczoły do ula. Świadczy to też troszkę o poziomie polskiej piłki nożnej – gdybyśmy grywali w finałach rozgrywek reprezentacyjnych lub ligowych, wówczas nasz rodak nie mógłby sędziować „swoich” drużyn. Możemy zatem postawić śmiały wniosek, że w pewnym stopniu polscy piłkarze przyczynili się do sukcesu Marciniaka. No pięknie.

 To, że Pan Szymon jest świetny w swojej robocie, już doskonale wiemy. Ale nie zawsze musi to się wiązać z kolejnymi powołaniami do pracy przy najważniejszych meczach. U piłkarzy jest jednak inaczej – jesteś najlepszy, grasz. U sędziów – jesteś najlepszy, my (czyt. Federacja) musimy uważać, żeby nie odbiła ci sodówka. Dlatego właśnie do tej pory tylko jeden arbiter miał zaszczyt poprowadzić po sobie finał mundialu i Ligi Mistrzów – znany i nielubiany przez Polaków Howard Webb dokonał tego w 2010 roku. Podobny zaszczyt – użyję piłkarskiego idiomu – kopnął Marka Clattenberga, który po finale Ligi Mistrzów i finale EURO w 2016 roku (podobno) obniżył loty, uznał, że osiągnął już w tym zawodzie wszystko i zdecydował się na przyjęcie z Arabii Saudyjskiej oferty pracy, której UEFA nie pozwoliła mu łączyć z prowadzeniem rozgrywek spod jej szyldu.

Marciniak konkurencję ma dużą, bo sędziów piłkarskich nie brakuje, ale ze swojego wysokiego poziomu może na konkurentów patrzeć z góry. Jest po prostu najlepszy. Do poprowadzenia finału LM brani pod uwagę byli także Rumun Ovidiu Hategana i Holender Danny Makkelie. Pierwszego dotknęły problemy zdrowotne, drugiego laurka, jaką sam sobie wystawił w trakcie meczu Sevilli z Juventusem. Po tak słabym sędziowaniu żadna federacja nie przyznałaby mu poprowadzenia finału w jakichkolwiek rozgrywkach. Gdyby Królewscy pokonali Obywateli w środę, wówczas realny byłby występ Anthony’ego Taylora, ale na pocieszenie Anglik dostał do sędziowania finał Ligi Europy Sevilla – AS Roma. Do Ligi Konferencji wyznaczono Hiszpana Carlosa del Cerro Grande, który gwizdał będzie w starciu Fiorentiny (nie, nie Lecha) z West Hamem, a najważniejszy mecz kobiecej LM Wolfsburg – Barcelona poprowadzi Walijka Cheryl Foster.

Marciniak nie jest arbitrem, który daje sobie wejść na głowę, a na najwyższych szczeblach pucharowych trzeba liczyć się z humorami gwiazdeczek z wysokim ego. Polak już w półfinale Manchester City – Real Madryt pokazał, że nie z nim te numery, gasił team Haaland plus spółka w zalążku i nie pozwalał na gwiazdorzenie. Nie da się ukryć, że pomocna przy budowaniu respektu jest również jego postawa i prezencja (Marciniaka, nie Haalanda, choć Norweg również warunki ma iście herkulesowe). Nie bez znaczenia ma na pewno fakt, iż powierzchowność Szymona bliska jest największemu autorytetowi świata arbitrów międzynarodowych – Pierluigi’emu Collinie. Ten charyzmatyczny Włoch ma w swoim dorobku m.in. mecz finałowy Igrzysk Olimpijskich 1996 w Atlancie oraz finał mundialu 2002 w Korei i Japonii. Dziś pracuje nad nowelizacją zasad gry jako członek międzynarodowej organizacji IFAB (International Football Association Board). Na zeszłorocznym mundialu przypomniał się kibicom w związku z doliczaniem nawet kilkunastu minut do każdej z połów meczów – zespół Colliny szlifuje odzyskiwanie czasu traconego na cieszynki po zdobytych golach. Niewykluczone, że w przyszłości piłkarze nożni będą grali w tym samym systemie, co ręczni, Federacja nie wyklucza takiego rozwiązania.

Udoskonalanie reguł tak dobrze znanej nam już gry jest niezwykle istotne. Gdyby nie technologia Video Assistant Referee, nie mielibyśmy w zespole sędziowskim miejsca dla Tomasza Kwiatkowskiego i Bartosza Frankowskiego, którzy w czerwcowym starciu gigantów będą nadzorować przebieg spotkania z wozu VAR. U boku sędziego głównego na stadionie Ataturka pojawią się również boczni asystenci, Tomasz Listkiewicz i Paweł Sokolnicki. Nasz złoty dream team pisze piękną futbolową historię i kto wie, czy Szymon Marciniak nie stanie się w przyszłości sukcesorem samego Colliny. Jeżeli, oczywiście, sztuczna inteligencja zbyt szybko nie wyeliminuje całkowicie czynnika ludzkiego…

Znowu będziemy mieli Polaków w finale najważniejszych, tym razem klubowych, rozgrywek w Europie. Na polskie kluby piłkarskie liczyć nie możemy, dlatego cieszmy się, że emocje najwyższego szczebla zapewni nam Szymon Marciniak z zespołem. Finał w Stambule już (dopiero!) 10 czerwca, trzymajmy więc kciuki za naszych, za brak kontrowersyjnych decyzji, za wspaniałe emocje i kulturalne zachowanie kibiców obu drużyn. Jedno jest pewne – Stambuł będzie w tym roku niebieski. Niech wygrają lepsi!

Photo source: flashscore.pl.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect