Święto futbolu, Realu i Liverpoolu

Dziś święto klubowego futbolu. Gdyby tegoroczną edycję Ligi Mistrzów wygrał Bayern Monachium, Robert Lewandowski miałby realne szanse na zdobycie Złotej Piłki. Gdyby puchar trafił do niebieskiej części Manchesteru, Pep Guardiola spełniłby swoje największe marzenie a przy okazji utarłby nosa niedowiarkom i sceptykom. Gdyby w finale znalazła się dobrze znana kibicom Czerwonych Diabłów szwajcarska drużyna Young Boys, mielibyśmy największą niespodziankę w historii rozgrywek. Tymczasem rzeczywistość okazała się dużo bardziej przewidywalna – na Stade de France w Saint-Denis zmierzą się wieczorem Real Madryt i FC Liverpool.
Od czasu ustanowienia nowej formuły Ligi Mistrzów w sezonie 1992/1993 Królewscy siedmiokrotnie dochodzili do finałów rozgrywek. Siedmiokrotnie triumfowali. Jeżeli passa zwycięstw zostanie utrzymana, puchar ponownie pojedzie do Madrytu. Liverpool we wspomnianym okresie wygrał dwa z czterech finałów, jednak gwoli ciekawostki warto dodać, że w 1981 roku, kiedy rozgrywano jeszcze Puchar Europy, obie drużyny mierzyły się przeciwko sobie również w Paryżu i wówczas górą byli właśnie The Reds. Wierzący w przesądy i zabobony zawsze znajdą dla siebie statystki i okoliczności, zgodnie z którymi wygrać powinna jedna lub druga drużyna, ale to od zawodników i ich aktualnej dyspozycji zależy, kto przejmie po Chelsea tytuł najlepszej drużyny na kolejny rok.
Idealny scenariusz to taki, w którym pada sześć bramek w regulaminowym czasie gry i dogrywce, a ostateczny werdykt zapada po zaciętych rzutach karnych. Powtórka z roku 2005? Biorę w ciemno! Liverpool może chcieć zrewanżować się Realowi za 3:1 w 2018 roku w Kijowie, ponadto gorzki smak przegranej w rywalizacji z Manchesterem City o tytuł Mistrza Anglii może podwójnie zmotywować podopiecznych Jurgena Kloppa do wykrzesania z siebie dwustu procent energii. Karim Benzema ma już zapewniony tytuł Króla Strzelców Ligi Mistrzów (15 bramek wobec 8 goli Mohameda Salaha) a jego drużyna wróciła na fotel Mistrza La Liga. W krajowych rywalizacjach pucharowych górą jest Liverpool, triumfujący zarówno w Pucharze Anglii jak i Carabao Cup (pokonując w obu finałach Chelsea), natomiast Real zdobył Superpuchar Hiszpanii, w którym od roku 2020 udział biorą jedynie 4 drużyny (mistrz i wicemistrz ligi oraz finaliści Pucharu Króla). Teoretycznie bardziej wyeksploatowani powinni być zawodnicy z Anfield, jednak dzisiaj na pewno żaden z nich nie myśli o zmęczeniu.
Carlo Ancelotti ma za sobą jeden z lepszych okresów w karierze trenerskiej – przynajmniej w kontekście procentowej statystyki zwycięstw prowadzonej drużyny – ponad 70 procent. Ostatnio tak wysoki wskaźnik uzyskał w 2017 roku z Bayernem Monachium a wcześniej w 2015 roku… również z Realem Madryt. Po trudach i cierpieniach w Evertonie włoski szkoleniowiec wrócił na właściwe sobie tory i wspólnie z drużyną, z którą ewidentnie są dla siebie stworzeni, zawalczy dzisiaj o zwycięstwo w najważniejszych rozgrywkach pucharowych w Europie. Stojący mu na drodze Jurgen Klopp z pewnością nie ułatwi mu zadania. Niemiec liczy na zakończenie sezonu z potrójną koroną, a potencjał jego zawodników jest naprawdę imponujący. Możemy zatem oczekiwać kunsztownej taktycznie walki dwóch wielkich trenerów. Jurgen Klopp to obok Thomasa Tuchela i Diego Simeone jeden z moich ulubionych, pod względem ekspresyjności, coachów, dlatego z przyjemnością będę obserwować również to, co będzie działo się poza linią boiska.
W kontekście walki o Mistrzostwo Anglii Pep Guardiola stwierdził, że wszyscy fani wyspiarskiego futbolu kibicowali Liverpoolowi. Czy również w rywalizacji na szczeblu międzynarodowym wszyscy będą kibicować The Reds? Szanse na wygraną są wyjątkowo wyrównane, ale z przyjemnością powtórzę po raz setny, że piłka nożna to sport nieprzewidywalny. Liczmy więc na wspaniałe widowisko i dużo spektakularnych goli, gdyż nie każdy bezbramkowy mecz może być równie ekscytujący, co starcie Szkocji z Anglią podczas Mistrzostw Europy 2020. Liverpool ma już za sobą dwa bezbramkowe finały a w konkursach rzutów karnych nie ma sobie równych, ale to Real jest mistrzem zwrotów akcji i rozstrzygania spotkań w ostatnich minutach doliczonego czasu gry. Cytując najlepszego z najlepszych: siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy… dziś o 21.00.

Photo source: sport.onet.pl.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect