O czterech bohaterach, przez których płakały masy

To były niezwykle wzruszające dni w europejskim futbolu. Giorgio Chiellini, Paulo Dybala, Mark Noble i Luis Suarez – kwartet, który wycisnął ze mnie tyle łez, co świeżo skrojona cebula lub Chelsea przegrywająca finał LM w 2008 roku z Manchesterem United. W niedzielę i poniedziałek płakały tysiące kibiców Juventusu, West Hamu United i Atletico Madryt. Koniec sezonu to często koniec pięknych historii, których bohaterami są zasłużeni dla swoich klubów zawodnicy-legendy, występujący w swoich klubowych barwach po raz ostatni. Jak odchodzić to w chwale i uwielbieniu!

Kiedy z nostalgią zaglądam do albumu Panini z 2007 roku, a zaglądam tam często, zdecydowanie zbyt często, przez co kilkakrotnie musiałam podklejać wypełnione naklejkami kolejne kartki – wspominam czasy wieszania plakatów ulubionych drużyn i ukochanych zawodników na ścianach, chodzenia do kiosku po nowy numer „Piłki Nożnej” co wtorek, czasy oglądania meczów, powtórek meczów i wywiadów oraz loopowania teledysku „Celebrate the day”. Nie żeby od 2004 roku wiele się w tej kwestii zmieniło – może poza wieszaniem plakatów, ale oglądanie powtórek meczów (Holandia-Portugalia z Weltmeisterschaft 2006 widziałam ostatnio w 2021 roku) i oglądanie na okrągło wideo oficjalnego teledysku MŚ w Niemczech zdarza mi się do dziś. Są bowiem takie chwile w życiu kibica, do których chciałoby się wracać i przeżywać je jeszcze raz. Pożegnanie Chielliniego i Dybali będzie należało do jednych z tych momentów.

Nie bez powodu nawiązałam do albumu Panini – w tym uzupełnianym przeze mnie w 2007 roku Chiellini już tam był. Obok wielkich gwiazd Bianconerich – Pavla Nedveda, Gianluigiego Buffona, Adrei Pirlo czy Alessandro del Piero. Chiellini dołączył do drużyny Juventusu w 2005 roku i przez 17 lat był filarem turyńskiej Starej Damy zarówno w czasach wielkiej chwały, jak i poważnych perturbacji (chociażby wtedy, gdy w sezonie 2006/2007 Juventus został zdegradowany z Serie A w związku z Aferą Calciopoli). Chiellini to 9 tytułów Mistrza Włoch, Chiellini to 5 Pucharów Coppa Italia, Chiellini to kapitan, lider, wojownik, mentor. Chiellini to Juventus. Numer 3. na biało-czarnej koszulce powinien zostać zastrzeżony tak, jak ten Paolo Maldiniego w AC Milan. Leonardo Bonucci, największy przyjaciel Gio, emocjonalnie pożegnał swojego boiskowego kompana – Byłeś przykładem, przewodnikiem, bratem, przyjacielem. Nie od dziś wiadomo, że obu piłkarzy łączy silna więź, zarówno boiskowa (poza wspólną grą w Juve, obaj zawodnicy godnie reprezentowali barwy Italii, wygrywając m.in. ostatnie Euro 2020) jak i prywatna (wielokrotnie cytowane było wyznanie Chielliniego, jakoby lepiej znał Bonucciego, niż własną żonę). Gra na boisku u twego boku była dla mnie zaszczytem i przywilejem, a przyjaźń z tobą poza boiskiem tym bardziej – napisał w mediach społecznościowych Leo.

Po wzniosłym pożegnaniu Giorgio, z kibicami na Allianz Stadium pożegnał się także Paulo Dybala, który spędził w Juventusie 7 lat i przez większość tego czasu był kluczowym ogniwem Bianconerich. O ile w przypadku Chielliniego możemy powiedzieć o symbolicznej łezce w oku, o tyle Paulo nie był w stanie powstrzymać silnych emocji oraz krokodylich łez wzruszenia i głębokiego smutku. Argentyńczyk z początkiem sezonu 2022/2023 prawdopodobnie zasili szeregi Interu Mediolan, w przeciwieństwie do Chielliniego, który, według włoskich mediów, trafi na piłkarską emeryturę do Major Soccer League. Ale 28-letniemu Dybali do emerytury jeszcze daleko. Osobiście widziałabym go na angielskich boiskach w Premier League, ale Inter będzie niewątpliwie ciekawym wyborem, podsycającym ogień rywalizacji o scudetto. Jeśli informacje o transferze do Nerrazzurich szybko się potwierdzą, kałuża łez kibiców Juve zniknie zanim Argentyńczyk zdąży założyć czarno-niebieski trykot.

18 lat i 550 występów w barwach jednego klubu – taka statystyka nie zdarza się często, ale na taką właśnie zapracował sobie angielski środkowy pomocnik West Hamu United, Mark Noble, który w ubiegłą niedzielę rozstał się nie tylko z opaską kapitańską, ale z całą drużyną Młotów. Zespół Davida Moyesa to jeden z moich ulubionych obiektów do obserwowania w Premier League. Dużo jakości, zaangażowania oraz chęci ciągłego mieszania w strefie 4-6. Przed rozpoczęciem sezonu 2021/2022 odważnie wróżyłam im skuteczny atak na gwarantujące grę w Lidze Mistrzów 4 miejsce, co ze słabym startem Arsenalu, dryfującego w okolicach strefy spadkowej, było na początku całkiem realne, jednak na 1 kolejkę przed końcem sezonu WHU jest w stanie zawalczyć jedynie o Ligę Europy (grę w Lidze Konferencji ma już zapewnioną). Bez względu na to, o który europejski puchar będą walczyć podopieczni Moyesa, na pewno nie będzie z nimi Noble’a – przynajmniej na boisku. 22 lata w West Hamie, 18 lat w drużynie seniorskiej (z przerwą na dwa krótkie wypożyczenia do Hull City i Ipswich Town w 2006 roku) to wystarczająco długi okres aby stworzyć nad wyraz silną więź między klubem a zawodnikiem – wskazuje na to chociażby nadany Noble’owi przydomek: Mr. West Ham. Nic więc dziwnego, że tysiące kibiców na London Stadium przygotowało wyjątkowo efektowną pożegnalną kartoniadę. Zapłakali fani The Hammers, zapłakał cały Londyn, osnuty w strugach rzewnego deszczu.

Atmosfera smutku i nostalgii krążyła tego dnia także nad Madrytem. Ściągnięty z boiska w 65. minucie meczu Luis Suarez rozegrał w barwach Atletico swoje ostatnie spotkanie i choć jego przygoda z Los Colchoneros trwała nieporównywalnie krócej niż Chielliniego w Juve czy Noble’a w WHU, to i tak smutek wraz z melancholią spowiły trybuny Wanda Metropolitano. Przyjście urugwajskiego napastnika w 2020 roku zbiegło się bowiem w czasie z powrotem podopiecznych Diego Simeone na fotel lidera La Liga 2020/2021 po długich 7 latach gonienia Realu Madryt i Barcelony. Suarez znacząco przyczynił się do zdobycia tytułu Mistrza Hiszpanii, strzelając 21 bramek w 32 meczach. Oczywiście w ogólnym rozrachunku lepsze statystyki osiągał w Barcy, Ajaxie i Liverpoolu, jednak ani kibice na Wanda Metropolitano, ani sam zawodnik nie potrafili ukryć łez wzruszenia, a widok zakrywającego zapłakaną twarz ręcznikiem Lucho, obiegł świat, uderzając we wrażliwe strony także widzów oglądających mecz Atletico z Sevillą przed telewizorami.

Wielkie nazwiska, niezapomniane momenty, chwile wzruszeń i cała gama emocji to nie reklama wysokobudżetowej produkcji filmowej, ale opis tego, co daje nam na co dzień futbol. Gdy kończą się ekscytujące rozgrywki na największych boiskach w Europie, zaczyna się okres pełen niedopowiedzeń, domysłów oraz podsycających atmosferę plotek na temat ewentualnych transferów w letnim okienku. Prawdziwy kibic nie ma czasu na nudę. W kogo zainwestuje nowy właściciel Chelsea, Todd Boehly? Dokąd pójdzie zdecydowany na przeprowadzkę Robert Lewandowski? Na jakie wzmocnienia stać będzie przyszłych beniaminków, którzy w nowym sezonie rozpoczną rywalizację na wyższych szczeblach rozgrywek? Jak zakończy się telenowela PSG-Mbappe-Real? Wiele niewiadomych, jeszcze więcej dziennikarskich (socialmediowych) kaczek. Jaka przyszłość czeka Luisa Suareza, Paulo Dybalę, Giorgio Chielliniego? Czy zobaczymy Marka Noble’a w nowej roli na zapleczu West Hamu? Tego nie wiemy. Ja, zanim się dowiem, obejrzę jeszcze raz ostatnie niedzielne i poniedziałkowe występy i pożegnania. Szczególnie to z Londynu, będące metaforycznym pożegnaniem z całą Premier League w Canal+…

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect