Gdy Cristiano Ronaldo w wieku 18 lat zaczynał swoją pierwszą przygodę z Manchesterem United jego klubowym kolegą był 30-letni wówczas Ole Gunnar Solskjaer. Dziś, gdy Ronaldo wchodzi drugi raz do tej samej rzeki, Sojskjaer występuje na Old Trafford w roli trenera a jego zadaniem będzie wprowadzenie nowego-starego zawodnika Czerwonych Diabłów do obecnej drużyny. Tylko czy charyzmatyczny i często chimeryczny Portugalczyk, który w ostatniej chwili odmówił podporządkowania się Massimiliano Allegriemu w Juventusie, da się Norwegowi ujarzmić?
Z wielkimi gwiazdami bywa różnie. Czasami ciężko jest im schować dumę do kieszeni, przez co współpraca z nimi może trochę innych przytłaczać. Ronaldo nie wydaje się być typem zawodnika, który grzecznie dostosowuje się i podporządkowuje. Wyraźnie i stanowczo wyraża swoje opinie, dominuje na boisku, osiem na dziesięć akcji wykańcza sam, mając pełne przekonanie o tym, że zrobi to najlepiej. Dla Cristiano czarę goryczy w Juventusie przelał fakt, że do drużyny Bianconerich w roli trenera wrócił Massimiliano Allegri, chcący zdjąć z Portugalczyka rangę nietykalności. Przychylać się i ulegać włoskiemu menagerowi Cristiano nie miał zamiaru, a sam Allegri zatrzymywać zmanierowanego gwiazdora również nie miał zamiaru. Ronaldo opuścił Turyn w trybie natychmiastowym, zdążając jeszcze pozostawić po sobie zabarwiony sztuczną emocjonalnością list pożegnalny, składający się z oklepanych formułek oraz podstawowych błędów ortograficznych.
Zmieniając kluby Cristiano zawsze zabierał ze sobą grubą torbę wypełnioną po brzegi pewnością siebie. Przechodząc z Manchesteru do Realu Madryt w 2009 roku Ronaldo pobił rekord transferowy Zinedine Zidane’a z 2001 roku – Francuz trafił na Santiago Bernabeu za kwotę 77,5 miliona euro, a Portugalczyk, osiem lat później, za 94 miliony euro. Czy dwanaście lat temu taka kwota była wysoka? Oczywiście, ale Cristiano już na samym początku swojej madryckiej przygody ogłaszał publicznie, że wart jest swojej ceny. I rzeczywiście – jego śmiałość nie była bezpodstawna. Portugalczyk regularnie bił w barwach Los Blancos kolejne rekordy, np. zdobytych bramek w jednym sezonie, hat-tricków, czy nawet rekord widzów podczas prezentacji. Aby zobaczyć na żywo spotkanie CR z murawą Santiago Bernabeu na trybuny przyszło około 80 tysięcy widzów – najwięcej od czasów Diego Maradony, którego w SSC Napoli w 1984 roku przywitało około 75 tysięcy kibiców. Uwielbienie milionów kibiców na całym świcie również daje Ronaldo podstawę do bycia dumnym i pewnym siebie nie tylko na boisku, ale także poza nim.
Cristiano nie jest jednak typem, który zupełnie nie potrafi powściągnąć swojego ego. Owszem, ktoś może wytknąć mu zarozumiałość, ale Ronaldo po prostu zna swoją wartość. Swoje umiejętności, talent oraz efekty morderczej pracy – wie, na co go stać. Żeby inni zaczęli cię cenić, najpierw sam musisz zacząć się cenić. Jego droga na szczyt początkowo nie była łatwa, w dzieciństwie zmagał się z arytmią serca, w wyniku której w młodym wieku przeszedł ablację. Był już wówczas zawodnikiem Sportingu, do którego trafił dzięki przykuwającej wzrok grze w Nacionalu. Koledzy zamiennie nazywali go albo Pszczółką, gdyż był niesamowicie pracowity, zwinny i szybki, albo Płaczkiem, z powodu bardzo emocjonalnego reagowania na boiskowe niepowodzenia. Charakteru się nie zmieni – Ronaldo zawsze był i nadal jest bardzo uczuciowy, ale jego wrażliwość na jednej szali wyrównuje wagę z uporem, determinacją i siłą fizyczną na drugiej szali. Jego szklane oczy, niekiedy nawet łzy, pozwalają nam wierzyć, że Cristiano nie jest zaprogramowaną na wygrywanie maszyną, on naprawdę jest człowiekiem.
Rok 2003, Ronaldo trafia do Manchesteru United po raz pierwszy. Nigdy nie zapomnę jego debiutanckiego pomeczowego wywiadu, którego udzielił wspólnie z Garym Nevillem. Skromność, nieśmiałość, niepozorny wygląd i, powiedzmy, oszczędny język angielski – oto nowy, 18-letni nabytek Czerwonych Diabłów. Starszy z braci Neville szczerze chwalił występ Portugalczyka, a potwierdzeniem jego słów było wręczenie CR7 nagrody dla najlepszego zawodnika meczu. Z każdym kolejnym spotkaniem Ronaldo nabierał coraz większej pewności siebie i systematycznie pracował na swoją markę zdobywając nagrody i tytuły, których spisanie zajęłoby mi teraz prawdopodobnie dwie strony A4. Już po pierwszym sezonie został uznany przez kibiców Piłkarzem Roku Manchesteru United. Najlepszy młody gracz ligi angielskiej w sezonie 2005/2006, piłkarz roku w sezonie 2006/2007, tytuł mistrza Anglii, zwycięstwo w Lidze Mistrzów i w końcu upragniona pierwsza Złota Piłka. Lawina trofeów ruszyła.
Progres, jakiego dokonał Cristiano, nie tylko na boisku, ale także w szatni, na reklamowych ściankach, wizerunkowo i pr-owo był ogromny. Ronaldo przybywający do MU, a Ronaldo odchodzący z MU w 2009 roku to całkowicie odmieniona postać. Co więcej, w Realu Madryt nie przestawał się zatrzymywać. W 438 spotkaniach strzelił dla Los Blancos 450 goli i zaliczył 132 asysty. W Juventusie również zdążył przekroczyć liczbę 100 strzelonych bramek – ostatnią, 101. zdobył przeciwko Interowi w przedostatniej kolejce sezonu 2020/2021 w Serie A. Włoskiej robocie Ronaldo powiedział już jednak finito. Futbolową ziemią zatrzęsła informacja o tym, jakoby portugalski golleador miał trafić do Manchesteru City. Po tonach hejtu, jakim zaczął zalewać się Internet, atmosferę szybko oczyszczono w momencie opublikowania oficjalnej informacji o powrocie Ronaldo do czerwonej części miasta. Wokół Old Trafford natychmiast zapanowała niesamowita euforia, eskalacja szczęścia i zabarwionych sentymentalnie emocji, o których jeszcze kilka miesięcy wcześniej żaden z kibiców The Red Devils nie myślał na serio.
Cristiano wchodzi do drużyny intensywnie ofensywnej (wrażliwych proszę o zaprzestanie czytania w tym momencie). Manchester United będzie w najbliższym sezonie atakował Masonem Greenwoodem, Jadonem Sancho, Edisonem Cavanim, Anthonym Martialem i Cristiano Ronaldo. Wśród ofensywnych pomocników trener MU ma do dyspozycji Jessego Lingarda, Juana Matę i świetnego Bruno Fernandesa. Bardzo pewnie w ataku czuje się również nominalnie środkowy pomocnik Paul Pogba, a niebawem po przebytej kontuzji na lewe skrzydło wróci jeszcze Marcus Rashford. Z tego dobrobytu Solskjaerowi może zakręcić się w głowie. Przed szkoleniowcem nie lada wyzwanie optymalnego ustawienia linii ataku i całkowitego wykorzystania potencjału, którym dysponują jego zawodnicy. Jeśli do drużyny nie wkradną się problemy osobowościowe, jeśli pojawienie się jednego z dwóch najlepszych zawodników świata nie zdeprymuje pozostałych, jeśli wszyscy zdołają zintegrować się i grać wspólnie, a nie obok siebie, wówczas Manchester United będzie w stanie pokonać pozostałych pretendentów do objęcia tytułu mistrza Anglii. A konkurencja jest niesłychanie silna.
Klubowe osiągnięcia CR7 to nie wszystko. Portugalczyk jest przecież liderem swojej reprezentacji, dla której gra już od dwudziestu lat. Zadebiutował w Portugalii U15, ale jeszcze w tym samym roku trafił do składu U17. Z drużyną seniorską występował na Mistrzostwach Świata w 2006, 2010, 2014 i 2018 roku, a także na Mistrzostwach Europy w 2004, 2008, 2012, 2016 i 2020 roku. W obecnie rozgrywanych kwalifikacjach do Mundialu 2022 w Katarze Portugalia powoli cementuje swój awans, ale nawet gdyby zdarzył się cud i Nawigatorzy nie zakwalifikowaliby się do imprezy to i tak dla Ronaldo będą to najważniejsze i najbardziej wzniosłe eliminacje w całej dotychczasowej karierze. Ostatnie spotkanie przeciwko Irlandii, a w szczególności jego końcówka, były historyczne, nie tylko dla samego Cristiano, ale dla całego świata futbolu, bowiem właśnie światowy rekord został przez portugalskiego gwiazdora pobity. 111 – tyle bramek dla swojej reprezentacji strzelił Cristiano Ronaldo. Pobił dotychczasowy rekord Aliego Daeiego, który dla narodowej drużyny Iranu zdobył 109 goli. Podczas Euro 2020 w meczu przeciwko Francji Cristiano trafił do siatki dwukrotnie, dzięki czemu wyrównał dotychczasowy rekord Irańczyka, ale dziś jest już samodzielnym liderem i to na bardzo długo. Robertowi Lewandowskiemu, Edinowi Dzeko czy Zlatanowi Ibrahimovicowi (40-letniemu Zlatanowi Ibrahimovicowi) daleko do chociażby trzeciej pozycji, na której za Cristiano i Alim z 89 bramkami znajduje się były reprezentant Malezji Mokhtar Dahari.
Niewątpliwie Ronaldo nie zatrzymuje się i pędzi po szczeblach kariery w niewyobrażalnym tempie. W sezonie 2020/2021 strzelił dla Juventusu 36 bramek w 44 spotkaniach. W samej Serie A zdobył 29 goli w 33 meczach, ale i tak nie wystarczyło to do objęcia przez Bianconerich tytułu mistrza Włoch (nie mówiąc już o Lidze Mistrzów). Śledząc poczynania transferowe w dopiero co zamkniętym okienku transferowym ktoś mógłby pomyśleć, że na decyzję Ronaldo o zmianie barw klubowych mogła wpłynąć informacja o przejściu Leo Messiego z Barcelony do Paris Saint-Germain. Osobiście, winą za odejście Cristiano z Juve obarczałabym jednak… Juve. Rzutem na taśmę Ronaldo wymknął się spod biało-czarnej bandery, której statek powoli zaczyna zbaczać z kursu i zamiast od początku sezonu ruszyć pełną parą po scudetto dryfuje gdzieś w środku tabeli i bez wzmocnienia w środku pola próbuje dopłynąć do brzegu na barkach Paolo Dybali i Federico Chiesy. Cristiano Ronaldo nie walczy o przetrwanie, nie. Cristiano Ronaldo jest stworzony do walki o tytuły i puchary, do bicia rekordów i osiągania sukcesów. Powraca na Old Trafford w roli lidera, nadrzędnego i strategicznego zawodnika, który dla Solskjaera będzie stanowił punkt wyjścia w ustalaniu składu na każdy kolejny mecz. W przeciwieństwie do Allegirego, który w pierwszym meczu nowego sezonu posadził CR7 na ławce.
Najsilniejsza liga świata odzyskała właśnie najlepszego zawodnika świata. Oglądanie Cristiano Ronaldo w barwach Manchesteru United będzie frajdą nie tylko dla kibiców Czerwonych Diabłów, ale dla wszystkich fanów Premier League. Jego technika i precyzja są nieprawdopodobne, a skuteczność, dzięki której wypracował tak wiele indywidualnych i pośrednio także drużynowych sukcesów, jest godna najszczerszego podziwu. Uderzenia głową i trafianie do bramki z wysokości 256 centymetrów, sposób prowadzenia piłki oraz uderzenia lewą i prawą nogą to marka najwyższej klasy. Jeśli postawiony w murze nie będzie robił przed lecącą piłką uników, wówczas stanie się piłkarzem kompletnym. Nie zamykam licznika – te słowa wywołują dreszcz emocji. Możemy szykować się na widowiskowe piłkarskie spektakle, które zapiszą kolejne karty pięknej historii futbolu.











Skomentuj