Backstreet Moyes on top

Druga kolejka Premier League i pierwsze miejsce w tabeli West Hamu United to zdecydowanie nie powód, aby przewidywać przyszłość z Młotami na podium w klasyfikacji na zakończenie sezonu, ale na pewno jest to dobra okazja do przybliżenia drużyny, która z przeciętnego zespołu środka tabeli stała się graczem zaangażowanym w walkę o top 4 z takimi pewniakami, jak Manchester United, Chelsea, Liverpool czy Manchester City. Kto myślał, że w lidze angielskiej nie może być już ciekawiej, niż w ubiegłym sezonie, sporo się pomylił.

Polskich kibiców zmagania West Hamu również powinny interesować, gdyż między słupkami londyńskiej drużyny stoi nasz były (niestety, były) reprezentant, Łukasz Fabiański. Odejście Fabiana zasmuciło chyba wszystkich fanów piłki nożnej w Polsce, a weekendowe swawole, harce, figle-migle Wojciecha Szczęsnego i Bartłomieja Drągowskiego tylko pogłębiły smutek i tęsknotę za wysokojakościowym bramkarzem. W drużynie Hammersów Łukasz spisuje się bardzo dobrze, co potwierdza regularność występów w pierwszym składzie i szósta lokata West Hamu na koniec sezonu 2020/2021. Nasz 36-latek należy do zacnego grona zawodników, którym kontrakt z obecną drużyną wygasa w połowie 2022 roku i wówczas możemy tak naprawdę spodziewać się wszystkiego. Również tego, że Fabiański pożegna się z dotychczasowym pracodawcą – ruch, którego niedawno dokonali właściciele The Irons, czyli zakupienie nowego bramkarza, Alphonse’a Areoli, może świadczyć o przygotowaniu na każdą ewentualność. I nie ma co się dziwić, cała trójka dotychczasowych goalkeeperów to zawodnicy powyżej trzydziestki, i choć Areola również nie należy do grona najmłodszych, to jednak wciąż zmianę kodu na trzy z przodu ma przed sobą.

Dotychczas West Ham nie podjął milowych kroków transferowych, ale coraz bardziej prawdopodobne jest to, że szeregi Młotów jeszcze w tym sezonie zasili Kurt Zouma, dla którego brakuje powoli miejsca w sąsiedniej Chelsea, a który stanowiłby interesujące uzupełnienie składu na London Stadium. Dużo mówi się także o przenosinach Jana Kuchty ze Slavii Praga, co zwiększyłoby liczbę Czechów w WH do trzech. Trener David Moyes wysoko ceni sobie grę obrońcy Vladimira Coufala oraz defensywnego pomocnika Petera Soucka, czas więc na sprawdzenie czeskiego strikera. Historia zna przecież znakomitych czeskich napastników, takich jak Jan Koller, Milan Baros, czy grającego na pozycji ofensywnego pomocnika Tomasa Rosicky’ego. Obecnie na pozycji dziewiątki trener Młotów ma do dyspozycji tylko Michaila Antonio, a mimo gry dla The Irons urodzony w Anglii Jamajczyk nie jest z żelaza i kontuzje czasami dają mu się we znaki. Warto dodać, że Soucek i Coufal również trafili do West Hamu ze Slavii Praga, tak więc zainteresowanie Kuchtą ma swoje uzasadnienie. Dopóki Moyes nie spali się na jakimś czeskim transferze, warto tą drogą kroczyć.

Powiedzieć o znakomitym początku sezonu w wykonaniu West Hamu i nie nadmienić, że Michail Antonio miał w tym swój udział, to jak nic nie powiedzieć. 31-latek w dwóch pierwszych meczach strzelił łącznie trzy bramki i zanotował dwie asysty. Tym samym przesunął się na pierwsze miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników West Hamu w Premier League z łącznie 49 bramkami, wyprzedzając Paolo di Canio o dwa gole. Włoski ulubieniec fanów natychmiast pogratulował swojemu następcy historycznego sukcesu, chwaląc go za jego umiejętności i nieprzecenioną siłę, która pozwoliła mu uporać się z dotychczasowymi problemami zdrowotnymi – nie każdy jest w stanie wrócić po urazie w takim stylu. Z takim startem Antonio jest w stanie rywalizować z najlepszymi o miano króla strzelców, choć – oczywiście – konkurencja nie śpi, a już na pewno nie śpi Bruno Fernandes, ale już na przykład Harry Kane jeszcze do dzisiaj wciąż pozostawał w „czyśćcu” – w zasadzie jedną nogą w Manchesterze City, ale formalnie wciąż w Tottenhamie (i tu jednak zostanie na kolejny sezon). Na dwa spotkania rozegrał tylko 18 minut, a przecież doskonale wiemy, że w walce o indywidualne tytuły liczy się każdy mecz, czyli potencjalne 90 minut szans na strzelenie bramki i dopisanie jej do własnych statystyk.

Wróćmy jednak bardziej w kierunku południowo-wschodnim od dzielnicy Tottenham. David Moyes to najlepsze, co spotkało West Ham w ostatnim czasie. Gdy trafił do klubu w 2017 roku miał do uprzątnięcia spore podwórko, a przecież dopiero co wyrwał się z zabłoconego Sunderlandu, z którym zaliczył w swojej trenerskiej karierze spadek z Premier League. W Londynie solidna praca z początkowo rozbitą drużyną nie była łatwa, choć już wtedy wywindowała bordowo-niebieskie barwy ze strefy spadkowej do środka tabeli i było to zwiastunem dalszego pięcia się w górę. Mimo to, trenerowi za współpracę podziękowano. Szybko jednak Szkot powrócił do łask właściciela klubu Davida Sullivana i w 2019 roku ponownie objął stanowisko menagera The Hammers. To właśnie David Moyes tchnął drugie życie w Jessego Lingarda, którego poznał za czasów prowadzenia Manchesteru United, i którego sprowadził z Old Trafford mając na niego konkretny plan. Anglik nie mógł liczyć na wiele w składzie Czerwonych Diabłów, więc z wypożyczenia do West Hamu ucieszył się tak samo jak jego nowy trener. Był to strzał w dziesiątkę, Lingard odżył i zaczął cieszyć się grą, a radość z występów dla londyńskiego klubu odbijała się na szczęściu kibiców, którzy znowu zaczęli wierzyć w to, że Młoty mogą stać się drużyną walczącą nie o utrzymanie w lidze, a o grę w europejskich pucharach. Dzisiaj już nikogo nie dziwi stwierdzenie, że West Ham jest lepszą drużyną od Arsenalu. Kto chce, może z tym polemizować, ale na pewno przedstawiciele takiej opinii mają wystarczająco dużo argumentów, aby swoje zdanie obronić. Jeszcze kilka lat temu pukalibyśmy się w głowę.

West Ham ma w swoich szeregach jednego z najlepszych angielskich pomocników młodego pokolenia. Declan Rice zagrał we wszystkich spotkaniach reprezentacji Anglii na Euro 2020 spisując się bardzo dobrze, co potwierdza selekcjoner Trzech Lwów Gareth Southgate i co odczuwa sam zawodnik. Jako defensywny pomocnik w West Hamie już zaliczył pierwszą w sezonie asystę, ale przede wszystkim rozliczany jest z solidnego kreowania gry w środku pola. Zna swoją wartość i aspiruje do drogiego transferu – najbardziej chciałby ponowie trafić do Chelsea, gdyż to właśnie w niebieskiej akademii zaczynał swoją przygodę z futbolem. West Ham nie chce jednak pozbywać się swojego kluczowego zawodnika, dlatego proponuje za młodego Anglika wysokie kwoty odstępnego, czym skutecznie zniechęca potencjalnych nabywców. Dla przebiegu gry w całej Premier League korzystniejsze byłoby pozostanie Rice’a w WH, gdyż wspólnie z wymienianymi już wyżej zawodnikami tworzy w tym momencie ekipę mogącą już nie tyle rzucić się na top 4, ale przynajmniej mocno namieszać w klasyfikacji ogólnej PL, na przykład kradnąc kluczowe punkty pewniakom. Im większa dywersyfikacja świetnych zawodników w lidze, tym większe emocje i ciekawsze mecze. Świadczy o tym chociażby najnowszy ranking najlepszych lig UEFA, w którym z piątego miejsca, po lidze angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej i niemieckiej, wypadła liga francuska, kosztem portugalskiej Primeira Liga. Monopol na największe nazwiska w jednym klubie w całej lidze to nic dobrego.

Świeżość i doświadczenie to połączenie, stanowiące przepis na sukces West Hamu United. Dziś sami zawodnicy Młotów mówią o sobie Backstreet Moyes i porównują się do zgranego zespołu, który ową harmonię tworzy wspólnie z jego dyrygentem – trenerem. The Hammers to na tyle uporządkowana (w końcu!) drużyna, że poza drobnymi zakupami nie potrzebuje ściągać na London Stadium wielkich nazwisk. West Ham sam tworzy te nazwiska. Wynajduje talenty, daje im szanse i promuje nie tylko na Wyspach, ale i w całej Europie. Tomasa Soucka nie poznaliśmy przecież dopiero na Euro. Na Euro zastanawialiśmy się już raczej, czy wiodący Młot będzie w stanie poprowadzić reprezentację daleko. Dziś West Ham nie bije się o najdroższych zawodników, ale być może już niedługo to zawodnicy (niekoniecznie ci najdrożsi) będą bili się o miejsce w West Hamie. Życzyłabym sobie, żeby kiedyś tak właśnie się stało. Wówczas mielibyśmy niepodważalny argument na zbicie faktu, że w piłce nożnej grają tylko wielkie pieniądze.

Photo source: twitter.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect