Emocje po przejściu Leo Messiego do Paris Saint-Germain wciąż nie opadają, a na tapecie zdążył już pojawić się także Cristiano Ronaldo oraz plotki, jakoby paryski klub, w miejsce odchodzącego (co również jest tylko spekulacją) Kyliana Mbappe, pragnął ściągnąć na Parc des Princes właśnie portugalskiego gwiazdora. Jego kontrakt z Juventusem wygasa w czerwcu 2022 roku, podobnie jak kontrakt Francuza. Katarski właściciel klubu, Nasser Al-Khelaifi, najchętniej widziałby obu zawodników w granatowo-czerwonych strojach obok siebie nie tylko w najbliższym, ale również w kolejnych sezonach. PSG rzeczywiście chce stworzyć Galacticos na miarę Realu Madryt z lat 2002-2005? Na czym w ogóle polegał ówczesny fenomen madryckiej drużyny?
Na początku musimy postawić sprawę jasno – wybitność Galacticos rosła z roku na rok, choć rzeczywiste sukcesy drużyny nie były proporcjonalne do wszechobecnych zachwytów. Dziś fani na całym świecie z nostalgią wspominają ekipę Zinedine Zidane’a, Raula, Luisa Figo, Roberto Carlosa i kolegów, ale więcej w tym sentymentu, niż zasług. Sama padłam ofiarą kultu Królewskich, choć bliżej, niż do Madrytu, jest mi do niebieskiego Londynu. Ale Los Blancos z Ronaldo czy Davidem Beckhamem to obraz dobrobytu, wielkich, jak na tamte czasy, pieniędzy, wspaniałych nazwisk oraz marketingowej okazałości. Niestety, brak w tym bogactwie wielu trofeów. Sam Raul stwierdził w jednym z wywiadów, że nie rozumie skali tej gloryfikacji. Nie wygraliśmy w tym składzie ani jednej Ligi Mistrzów. (…) Nie osiągnęliśmy wiele – tak podsumował Galacticos hiszpański gwiazdor. Istnieją pewne spekulacje, jakoby podobna sytuacja czekała teraz PSG. Grać będą wielkie nazwiska, ale niczego nie wygra drużyna.
Dzisiejsze PSG to wspomniani Messi i Mbappe oraz gros innych, wielkich zawodników, którzy tworzą prawdziwą drużynę All-stars na miarę 2021 roku – Marco Verratti i Angel di Maria, którzy są w klubie już od kolejno 2012 i 2015 roku, Gianluigi Donnarumma, który z powodzeniem może zastępować w bramce inną gwiazdę – Keylora Navasa, Sergio Ramos i Georginio Wijnaldum – zawodnicy tegorocznych topowych transferów, których nikomu przedstawiać nie trzeba, do tego dobrze spisujący się podczas Euro 2020 Pablo Sarabia oraz nowe objawienie młodego pokolenia – Achraf Hakimi, który trafił na Parc des Princes za 60 milionów euro i… jest to najwyższa kwota, jaką Asser Al-Khelaifi zapłacił dotychczas w obecnym okienku transferowym. W przeciwieństwie do Realu Madryt, PSG nie musiało teraz wykładać na stół horrendalnych sum (choć nie zapominajmy, że to do PSG należy transferowy rekord 222 milionów euro za Neymara). 21 lat temu, drużynę Królewskich wzmocnił Luis Figo, który przeszedł z Barcelony za dokładnie taką samą kwotę, za jaką dziś trafił do drużyny Hakimi (podkreślę: 21 lat temu!). Kolejne wydatki na stworzenie galaktycznej kadry to – Zinedine Zidane w 2001 roku za 77,5 miliona euro, Ronaldo w 2002 – 45 milionów, David Beckham w 2003 – 37,5 miliona, w 2004 roku łącznie prawie 60 milionów za Waltera Samuela, Jonathana Woodgate’a, Michaela Owena i Thomasa Gravesena oraz ponad 90 milionów w 2005 roku – najdroższym wówczas zawodnikiem był Sergio Ramos (27 milionów euro), który z bogatym, królewskim doświadczeniem trafił teraz do PSG… za darmo.
60 milionów za Hakimi’ego oraz 16 milionów za Danilo Pereirę dają łącznie 76 milionów dotychczas wydanych na transfery. Jeżeli Al-Khelaifi zdecyduje się na sprowadzenie jeszcze w tym roku Cristiano Ronaldo, jeśli Juventus nie będzie widział przeciwwskazań, a sam Portugalczyk będzie również skłonny do ekspresowego opuszczenia Turynu, wówczas suma wydana na zakupy na pewno wzrośnie. Mielibyśmy sytuację, jeszcze do niedawna, niewyobrażalną. Messi, Neymar i Ronaldo w jednym klubie, grający wspólnie, nie przeciwko sobie. Marzenie każdego prawdziwego fana futbolu. Zbierając do jednego worka talent, tytaniczną pracę, umiejętności i oblicze marketingowe nie ma i nie było lepszego ofensywnego trio. Ostatni punkt ma tu ogromne znaczenie i piję do tego, ponieważ wizerunek i promocja odgrywały również ogromną rolę w windowaniu Realu Madryt. Wiele w tej kwestii wniósł do drużyny David Beckham, który jako król show-biznesu udoskonalił wizerunek Los Blancos, co pozwoliło klubowi otworzyć się na nowe, pozaeuropejskie rynki oraz umocnić postrzeganie galaktycznego klubu w Europie. Co Becks wniósł do drużyny sportowo? 20 goli i 51 asyst, a wszystko to w trakcie 159 meczów w czterech sezonach. Jedno Mistrzostwo Hiszpanii, jeden Superpuchar Hiszpanii. Na prawdziwą definicję Galacticos to chyba trochę mało.
Zakładając jednak bardziej realistyczny scenariusz, CR7 wybiegnie planowo w niedzielę w koszulce w biało-czarne pasy (lub jakiejkolwiek innej wyjazdowej – ale juventusowej). Dołączenia do PSG w przyszłym roku nie możemy wykluczać. Al-Khelaifi oraz trener drużyny, Mauricio Pochettino, będą mieli wiele miesięcy na weryfikację, czy sprowadzenie w 2022 roku 37-letniego wówczas gwiazdora, będzie konieczne i sensowne. Kylian Mbappe coraz mocniej wiązany jest z Realem, a przed końcem kontraktu Ronaldo w Juve może się jeszcze wiele wydarzyć. Może się na przykład wyklarować sytuacja związana z wielkimi nazwiskami i ich boiskową współpracą w PSG. Jak będzie układała się gra i czy rzeczywiście piłkarze będą zbierali punkty dla drużyny, czy może raczej na własne konta, starając się bić swoje indywidualne, życiowe rekordy. W Realu ubiegłej dekady zbiór indywidualności nie dał rezultatów zespołowi. Florentino Perez, mocno nastawiony na ściąganie do Madrytu topowych, wyróżniających się piłkarzy, zupełnie nie brał pod uwagę ich przydatności. Pierwszym tego przykładem był Luis Figo, który mimo, iż spisał się w Realu całkiem nieźle, to i tak był jedynie produktem w PR-owej walce między Realem a Barceloną. Wykradnięcie portugalskiego gwiazdora w jego szczytowej formie z najbardziej złowrogiej drużyny w kraju było dla Pereza punktem honoru, zabiegiem, mającym na celu podkreślenie mocarstwowej pozycji Realu Madryt w Europie oraz – przede wszystkim – zagwarantowanie sobie pozycji prezesa.
Zakup wskazujący na brak przemyślanej polityki transferowej oraz swawolne wydawanie pieniędzy na zbudowanie galaktycznej drużyny to ściągnięcie Michaela Owena w 2004 roku, który wykazywał skuteczną aktywność w ofensywie Liverpoolu, ale dla którego w Realu właściwie nie było miejsca. Los Blancos nie potrzebowali wzmocnienia w postaci Owena, ale że akurat Anglik był na fali, Perez postawił na swoim. Efekt był taki, że Książę Walii grywał głównie końcówki meczów. I choć jak na grę z taką częstotliwością strzelił w ciągu sezonu sporo bramek, bo 16, to i tak sezon 2004/2005 był dla niego pierwszym i ostatnim w barwach Galacticos. Każdy marzy o włożeniu królewskiego trykotu, ale liczba zawodników w kadrze jest przecież ograniczona. Owen, decydując się na przejście do Realu, stracił okazję wzniesienia pucharu Ligi Mistrzów, ale kto w 2004 roku mógł przewidzieć taki przebieg sytuacji? Anglik spełnił swoje marzenie, wystąpił w madryckiej bajce, a szybko potem wrócił do Anglii zasilając szeregi Newcastle.
O tym, że liczba miejsc w kadrze jest ograniczona, zdaje się również zapominać katarski właściciel PSG. Teraz przed paryskim klubem czas wyprzedaży zawodników, którzy zostali wypchnięci ze składu przez nowych. Marquinhos oraz wciąż kontuzjowany Sergio Ramos mogą liczyć na występy od pierwszych minut, kosztem na przykład Thilo Kherera, który niebawem prawdopodobnie zasili szeregi Bayernu Monachium. Włodarze bawarskiego klubu wykonują ruch całkowicie odwrotny – w miejsce poważnie kontuzjowanego zawodnika chcą pozyskać zdrowego, regularnie występującego 24-letniego Niemca, którego w PSG zastąpi kontuzjowany 35-letni Hiszpan. Kosztem nowych nabytków Al-Khelaifi musi pozbyć się jeszcze co najmniej dwóch-trzech zawodników, gdyż w obecnej sytuacji jego klub przekracza europejski limit na pensje płacone piłkarzom. Tym samym Mauro Icardi, Rafinha czy Layvin Kurzawa mogą niedługo zmienić klubowe barwy.
Z kolei w przypadku Kyliana Mbappe PSG zachowuje się trochę jak pies ogrodnika. Mimo wykazywanej przez zawodnika woli przejścia do innego klubu, PSG nie chce go sprzedać, argumentując swoją decyzję sprzeciwem wobec wzmocnienia jakiejkolwiek innej drużyny tak silnym piłkarzem. Poza tym, wygasający w przyszłym roku kontrakt Francuza zbiegnie się z końcem kontraktu Ronaldo w Juventusie, co też władze klubu będą chciały prawdopodobnie wykorzystać. Messi, Neymar, Mbappe i Ronaldo to byłby tłok. Już teraz wielce interesujący wydaje się wybór egzekutora rzutów karnych, gdyż do obecnego ofensywnego trio dojdzie jeszcze Ramos, zdobywający tym sposobem wiele bramek w poprzednim klubie. Jeśli rzeczywiście dobrniemy do sytuacji, w której nowi Galaktyczni zaczną się między sobą kłócić, będziemy mieli do czynienia z początkiem końca ich świetności. Być może wydarzy się to jeszcze przed zdobyciem Ligi Mistrzów, na której najbardziej zależy teraz Al-Khalaifiemu.
Podobnie było w przypadku Realu Madryt w ubiegłej dekadzie. Pojęcie jedności stało się w pewnym momencie obce a atmosfera panująca na Santiago Bernebeu zaczęła przytłaczać pozostałych zawodników Los Blancos, którzy owszem, stanowili uzupełnienie kadry, ale nie byli zaliczani do szanownego grona All-stars. Oplakatowane miasta prezentowały na okrągło twarze Zizou, Becksa, Il Fenomeno, a to frustrowało zawodników, o których dziś już się nie pamięta. Z drugiej strony na miano Galactico trzeba sobie przecież zapracować – również marketingowo. Wówczas presja na zawodniku jest nieporównywalnie wysoka i nie każdy jest w stanie ją udźwignąć. Kto temu podoła – będzie wielki. Piłkarze Galacticos imponowali swoją grą nawet wtedy, gdy nie wygrywali trofeów. Czarowali, hipnotyzowali, olśniewali i porywali miliony kibiców. Ten fenomen nie wziął się znikąd. Na podwórkach na całym świecie mogliśmy spotkać chłopców biegających w koszulkach Raula i Fernando Morientesa, każdy marzył o posiadaniu produktów, które reklamowali Roberto Carlos i Luis Figo, niejedna nastolatka kochała się w Davidzie Beckhamie. To był piękny czas, do którego z ogromnym sentymentem wracamy we wspomnieniach do dziś.
Po roku 2005 do Realu trafiały kolejne wielkie gwiazdy, ale było to już całkiem nowe rozdanie. Fabio Cannavaro, Ruud van Nistelrooy, Jose Antonio Reyes, Gonazalo Higuain, czy grający do dziś Marcelo. Real Madryt zawsze był i zawsze będzie drużyną gwiazd, choć w ostatnich dniach wielcy idole raczej odchodzą, niż przychodzą. Oprócz Ramosa z drużyną prowadzoną przez Carlo Ancelottiego pożegnał się drugi filar obrony, Raphael Varane, który grał w białej koszulce nieprzerwanie od 2011 roku. Dzisiejszy Real Madryt to wciąż wielkie nazwiska – Toni Kroos, Casemiro, Karim Benzema, Luka Modric, czy nawet Eden Hazard, którego wprawdzie systematycznie nękają kontuzje, ale nikt nie odbierze mu jego niepodważalnej umiejętności widowiskowego tańczenia z piłką. Nasser Al-Khelaifi od lat usilnie próbuje doprowadzić PSG do galaktycznego poziomu w europejskiej stawce. Jego determinacja przypomina tę Florentino Pereza z początków ubiegłej dekady. Byłemu katarskiemu tenisiście, a obecnie wiodącemu biznesmanowi, powoli i systematycznie się to udaje.
Mówiąc o piłkarskiej potędze, PSG przychodzi do głowy jako jeden z pierwszych zespołów. Ale jeden z pierwszych, to wciąż za mało dla Al-Khelaifiego. W 2002 roku był Real Madryt i cała reszta. Dzisiaj mamy zdecydowanie większą różnorodność opinii. Manchester City? Barcelona? Chelsea? Może Juventus, który potrafił zdobyć tytuł Mistrza Włoch dziewięć razy z rzędu? Albo Bayern Monachium, który w Bundeslidze ma już mocno ugruntowaną pozycję numer jeden we współczesnej historii niemieckiej piłki? Po przejęciu przez Al-Khelaifiego PSG drużyna zdecydowanie ruszyła z kopyta, zdobyła siedmiokrotnie w ciągu dziesięciu lat tytuł Mistrza Francji, ale wciąż w paryskiej gablocie brakuje tego najważniejszego pucharu. Ostatnia francuska drużyna, która wygrała Ligę Mistrzów, to Olympique Marsylia w sezonie 1992/1993. Do zdobycia przez PSG tytułu najlepszej drużyny w Europie mają doprowadzić nowi zawodnicy, którzy stworzą w Paryżu współczesne Galacticos. Czas zweryfikuje, czy za dekadę lub dwie, mówiąc o obecnym futbolu, będziemy zaczynać rozmowy od: PSG i cała reszta. Jeśli jednak efekt nadmiaru talentów dopadnie Paryżan, a wielkie gwiazdy będą rywalizować o te same zadania, podczas gdy inne nie będą wykonywane, wówczas wielka maszyna, którą skrupulatnie tuninguje jej katarski właściciel, trafi do piłkarskiego lamusa. A wtedy określenie Galacticos zachowa swój niedwuznaczny (wyłącznie madrycki) wymiar.
Photo source: france24.com.











Skomentuj