Manchester United w sezonie 2021/2022 chce być jeszcze mocniejszy od Manchesteru United z sezonu 2020/2021. Co więcej, Manchester City, o zgrozo, również chce być jeszcze silniejszy! Przegrana w finałowym meczu Ligi Mistrzów musiała mocno zaboleć The Citizens, ale wiele wskazuje na to, że wrócą do gry jeszcze bardziej zmotywowani, szczególnie w kontekście tego najważniejszego, europejskiego pucharu, którego Pep Guardiola z City jeszcze nigdy nie zdobył. W rywalizacji miast Manchester w Anglii prowadzi, mimo że to Londyn ma najwięcej drużyn reprezentujących w Premier League. Czy zmiany kadrowe, puste miejsca po sprzedanych/oddanych zawodnikach i nowe nabytki wpłyną na układ tabeli, czy raczej znowu będziemy obserwować dominację City i United, a największe emocje będą budziły rywalizacja o dwa pozostałe miejsca w top 4 i ta na dole tabeli, o utrzymanie w lidze?
Podczas gdy inne drużyny poruszają się w obecnym okienku transferowym jak we mgle, na Old Trafford wykonywane są konkretne ruchy. Pierwszym było przedłużenie kontraktu Ole Gunnara Solskjaera, który będzie prowadził Czerwone Diabły do 2024 roku. Zainteresowanie Jadonem Sancho, zawodnikiem grającym w ubiegłym sezonie w Borussi Dortmund, wykazywało wiele klubów, nie tylko z Premier League, ale to ludzie odpowiedzialni za wydawanie pieniędzy w ManU wykonali zdecydowany krok oferując 85 milionów euro i ściągając młodego Anglika do siebie. I całe szczęście, bo w obliczu obecnej kontuzji barku Marcusa Rashforda, którego czeka prawdopodobnie 12 miesięcy przerwy w grze, wzmocnienie linii ataku jest niezbędne.
Sancho w szeregach swojej drużyny widział również Roman Abramowicz, ale Chelsea jest teraz w trakcie zbierania po kieszeniach wszystkich drobnych, oddają Oliviera Girouda i Fikayo Tomoriego do Milanu, szukają chętnych na Tammy’ego Abrahama i Hakima Ziyecha, robią miejsce na dziewiątce, słowem: wszystko, aby sprowadzić – również z Borussi – Erlinga Haalanda. W Liverpoolu mówi się o powrocie Xherdana Shaqiriego do Bundesligi, w Tottenhamie już pakuje walizki Harry Kane, a w Manchesterze United walizki niebawem rozpakuje kolejny nowy nabytek, Raphael Varane, który z przyjściem do Realu Madryt Davida Alaby stracił chęci do gry dla Królewskich. Transfer Austriaka mocno nadszarpnął i tak już podziurawiony budżet Los Blancos, w dodatku aby wypłacać mu pensję zgodnie z zawartą umową, Florentino Perez musiał poszukać oszczędności… w portfelach innych zawodników. Nikogo nie dziwi zatem decyzja Francuza.
Włodarze z City, muszą z niepokojem spoglądać na to, co dzieje się za miedzą. Drużyna z Etihad Stadium również chce przed startem sezonu urosnąć w siłę, ale póki co, na chęciach się kończy. Na razie pozbywają się napastników, prawdopodobnie robiąc miejsce dla nowej, wielkiej gwiazdy. Wiele wskazuje na to, że Harry Kane swoje walizki rozpakuje właśnie w Manchesterze. Przy piłkarzu od zdobywania bramek na swojej liście życzeń Pep Guardiola może lada dzień postawić zielonego ptaszka. A co z pomocnikiem?
Kto ogląda Premier League, ten wie, jak na boisku sprawuje się Jack Grealish. Mógł się o tym przekonać również ten, kto oglądał Anglików na Euro. Od dawna wie o tym także Guardiola, który zdecydowanie chce Grealisha u siebie. Problem w tym, że charyzmatyczny pomocnik Aston Villi czuje bardzo mocne przywiązanie do obecnych, bordowo-niebieskich barw klubowych i nawet 100 milionów funtów, o których mówi się w kuluarach, może nie wystarczyć na ściągnięcie go do City. The Citizens są jednak mocno zdeterminowani – przecież muszą w końcu wygrać Ligę Mistrzów! Ale czy muszą zrobić to z Grealishem w składzie? The Villans pozyskało za ponad 38 milionów euro nowego skrzydłowego, Argentyńczyka Emiliano Buendię, jakby gdzieś w głębi przeczuwając, że Grealish może zechcieć ostatecznie zrezygnować z bordowego koloru na trykocie. Sytuacja jest rozwojowa i dynamiczna.
Skoro o pomocnikach mowa, przeskoczmy znowu do United. O Paulu Pogbie coraz częściej pisze się w kontekście jego odejścia do PSG. Rodzina Glazerów przewidziała, że Francuz może opuścić ich w te wakacje, dlatego już szukają godnego zastępcy. Na celowniku właścicieli MU jest obecnie Saul Niguez, zawodnik Mistrza Hiszpanii – Atletico Madryt, ale włodarze United nie są jedynymi zainteresowanymi sprowadzeniem Hiszpana do siebie. W wyścigu o Saula bierze też udział Liverpool, co więc w przypadku, gdy to drużyna z miasta Beatlesów położy na stół więcej pieniędzy? Wtedy Glazerowie będą szukać dalej. A dalej pojawiają się dwa nazwiska – Kounde i… Zieliński. Jules Kounde, zawodnik Sevilli, może jednak trafić do Chelsea, która oprócz pieniędzy oferuje hiszpańskiemu klubowi będącego w dobrej formie Kurta Zoumę. Z kolei Zielu, mając za sobą udany sezon w Napoli, stał się obiektem zainteresowań nie tylko Manchesteru United, ale również Manchesteru City. Klauzula odstępnego jest jednak dość wysoka, w dodatku trener Neapolitańczyków, Luciano Spalletti, zdecydowanie widzi w Polaku fundament podstawowego składu swojej drużyny w sezonie 2021/2022.
Cofając się do linii obrony, Raphael Varane to nie jedyne wzmocnienie, o którym myśli Manchester United. I znowu na celowniku zawodnik Atleti – Kieran Trippier. Anglik również dobrze spisywał się w ostatnim sezonie, dlatego dzisiaj nikt już nie pamięta o jego zaangażowaniu w aferę hazardową z udziałem brata w roli głównej. Mamy w pamięci jego zacięcie i skuteczną grę zarówno dla Los Rojiblancos, jak i dla Trzech Lwów. Linia obrony z Varanem, Harry’m Maguaire’m, Trippierem i Luke’iem Shawem byłaby formacją godną pierwszego miejsca w Premier League. Ale czy koledzy z City ustąpią z tronu? Guardiola nie musi zazdrościć, Guardiola może w obronie rotować na różne sposoby. Ma w swoim składzie poważne nazwiska, takie jak Zinchenko, Cancelo, Laporte, Dias i Walker. To może wystarczyć na obronienie tytułu. Do Manchesteru United trafił właśnie Tom Heaton, ale czy trafi od razu między słupki? Gdyby mieli o tym decydować Dean Henderson, David de Gea i Lee Grant, prawdopodobnie nie, ale ostatnie słowo przy wystawianiu zawodników należy oczywiście do trenera. W City jedynką będzie zapewne Ederson, zwłaszcza, że jego kontrakt został przedłużony do 2025 roku.
Odkąd sir Alex Ferguson odszedł na emeryturę, Manchesterowi United nie udało się jeszcze zdobyć tytułu Mistrza Anglii. Z obecnym składem mają szansę na pierwsze zwycięstwo pod wodzą Solskjaera. Z drugiej strony (Manchesteru), patrząc na przyszły skład City, również możemy odnieść wrażenie, że zespół ten jest w stanie ponownie wznieść najważniejszy puchar na Wyspach. Kto może im przeszkodzić? Rozjuszony Liverpool, który fatalnie wystartował w ubiegłym sezonie i tym razem będzie chciał zacząć rozgrywki z przytupem. Będąca w gazie Chelsea, która mając za sterami Thomasa Tuchela może przejść drogę na szczyt jak burza. Leicester, na którym nie ciąży żadna presja, które ma mocny skład, zdeterminowanego trenera i wielkie szanse nie tylko na utrzymanie w top 4, ale również na zawalczenie o pierwsze miejsce. Z tym, że walka ta będzie niesamowicie zacięta.
Zeszłoroczny sezon był wyjątkowy. Jeszcze nigdy w historii rozgrywek sytuacja w tabeli nie była tak dynamiczna, jak w rozgrywkach 2020/2021. Emocje budziły mecze na każdym szczeblu, nawet z założenia te mniej ciekawe, w rzeczywistości okazywały się hitami swoich kolejek. Jak wpasują się w ligę beniaminkowie? Brentford, Watford i Norwich. Ci ostatni, w związku w wejściem do Premier League, zdecydowali się na dość duże wzmocnienia, więc raczej nie tęsknią za powrotem do Championship. W ubiegłych rozgrywkach będące na 17. miejscu Burnley miało dość bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, więc rywalizacja w dole tabeli również zapowiada się emocjonująco. Serdecznie polecam bliższe zapoznanie się z beniaminkami. Jeśli Manchester City i Manchester United znowu zdominują górę, wówczas w poszukiwaniu emocji będziemy kusić się na mecze Watford z Brighton, czy Brentford z Southampton. Zwłaszcza, że w The Seagulls i The Saints możemy poobserwować Polaków. Do startu najsilniejszej ligi świata zostało 13 dni.
Photo source: mancitycore.com.











Skomentuj