,

Koniec kariery vol. 2

Koniec kariery vol. 2

Arjen Robben był jednym z moich pierwszych idoli w piłce nożnej. Z nostalgią wspominam czasy ligi szkockiej, niemieckiej i holenderskiej oglądanych całymi weekendami na Polsacie Sport. Nie były to jeszcze czasy FC Groningen, ale już PSV Eindhoven. To wtedy także AR zadebiutował w kadrze seniorskiej reprezentacji Oranje. Po dobrym występie na Euro 2004 trafił do ligi angielskiej, gdzie spędził z Chelsea trzy kolejne sezony. Przez cały ten czas na szafie w pokoju wisiał u mnie jego plakat. Do dzisiaj z sentymentu trzymam go w segregatorze z pamiątkami. Mamy rok 2021 – Arjen Robben kończy karierę.

Po krótkim, dwusezonowym epizodzie w Realu Madryt, Robben zasilił szeregi Bayernu Monachium, spędzając tam 10 lat i zdobywając najwięcej trofeów w karierze. Ale to właśnie z PSV i Chelsea pamiętam go najlepiej. W obu klubach udało mu się sięgnąć po najważniejsze tytuły w lidze – z PSV po mistrzostwo Eredivisie w sezonie 2002/2003 (a także Superpuchar Holandii), z Chelsea po mistrzostwo Premier League w sezonach 2004/2005 i 2005/2006 (do tego Puchar Ligi Angielskiej w 2005 i 2007 roku, Puchar Anglii w 2007 i Superpuchar Anglii w 2005 i 2006). Pokaźny dorobek, na który w pełni zasłużył, przyczyniając się swoją grą i zaangażowaniem do wszystkich klubowych zwycięstw. W dodatku mówimy o zawodniku, który miał już za sobą najważniejszą życiową walkę – udało mu się pokonać raka jeszcze w czasach gry w Holandii.

Determinacja, predyspozycje i prawdziwy talent zaprowadziły go do Madrytu, do drużyny, o której marzy każdy młody zawodnik. Niestety, pobyt w drużynie Królewskich nie był już sam w sobie wymarzony. Robben wygrał wprawdzie z Los Blancos mistrzostwo Hiszpanii w sezonie 2007/2008 oraz Superpuchar w 2009 roku, niemniej sprowadzenie na Santiago Bernabeu w tym samym roku Cristiano Ronaldo, Kaki i Karima Benzemy miało dać Holendrowi do zrozumienia, że w składzie Realu może zrobić się dla niego za ciasno. Zwłaszcza, że w tym samym czasie zaczęły przytrafiać mu się nieprzyjemne kontuzje. Najlepszym rozwiązaniem według właściciela klubu, Florentino Pereza, było wówczas sprzedanie holenderskiego pomocnika za 25 milionów euro Bayernowi Monachium. Jak się później okazało, było to również najlepsze rozwiązanie dla samego Arjena.

8 Mistrzostw Niemiec, 5 Pucharów Niemiec, 4 Superpuchary Niemiec, Liga Mistrzów, Superpuchar UEFA i tytuł zawodnika roku Bayernu to dziesięcioletni dorobek Robbena w bawarskim klubie. W 309 meczach zdobył 144 bramki i 101 asyst. W nowej drużynie odrodził się, zyskał więcej pewności siebie ale tym samym powoli zaczął stawać się coraz bardziej samolubny na boisku. Zaczęto nawet nazywać go egoistą. Wyróżniał się boiskowym cwaniactwem i zawziętością, której nikt znający go tylko prywatnie, nigdy by się nie spodziewał. Do tego ponownie dały o sobie znać kontuzje, wykluczające go z systematycznej gry. Można powiedzieć, że jego bawarskie poczynania to swoista sinusoida, gdyż po przedłużeniu kontraktu w 2017 roku ponownie jego forma wystrzeliła w górę. Zaczął bić swoje własne rekordy, zdobywając jako obcokrajowiec najwięcej bramek w Bundeslidze (dziś ten tytuł należy oczywiście do Roberta Lewandowskiego) oraz tytuł najbardziej bramkostrzelnego Holendra w lidze niemieckiej (chociaż jeden tytuł, którego siłą rzeczy Robert nie jest w stanie nikomu odebrać).

Arjen Robben to także wicemistrz świata z 2010 roku i brązowy medalista mistrzostw świata w 2014 roku. W reprezentacji rozegrał 96 meczów, trafiając do siatki 37 razy. Całkiem niedawno oświadczył, że gdyby selekcjoner Oranje zadzwonił do niego z propozycją gry, na pewno zgodziłby się ponownie wystąpić w pomarańczowej koszulce. Telefon jednak milczał, a sam Robben zaczął zmagać się z problemami zdrowotnymi.

Czy to już definitywny koniec? Zapewne tak, niemniej Arjen wydał już raz podobne oświadczenie w 2019 roku – pożegnanie z Bayernem miało być jego ostatecznym pożegnaniem z piłką nożną w roli zawodnika. Po roku wrócił jednak do klubu, w którym zaczynał swoją zawodową karierę. W ciągu całego sezonu rozegrał w Groningen tylko 7 meczów, zdobywając raptem dwie asysty. Arjen prawdopodobnie zrobił już dla futbolu wszystko, co mógł na boisku. Teraz przyszedł czas na podsumowania i pomysły na przyszłość. Dla piłkarza z takim dorobkiem naturalną drogą powinna być teraz ścieżka trenerska, jednak historia zna przypadki zupełnie nieprzewidywalne. Holenderski obrońca Arjan de Zeeuw został policjantem, Anglik Ray Wilson założył zakład pogrzebowy, a Tim Wiese bardziej, niż z gry w Werderze Brema, jest dziś znany jako wrestler.

Osobiście, zamiast oglądać Robbena w klatce lub ringu, wolałabym widzieć go nadal w futbolu, tak jak jego reprezentacyjnych kolegów – Robina van Persie’go, trenującego napastników Feyenoordu, czy Ruuda van Nistelroy’a, prowadzącego drużynę PSV U21. Robben może jednak zaskoczyć wszystkich i wybrać dla siebie zupełnie inną opcję, tak jak niejednokrotnie zaskakiwał przemierzając po treningach długą drogę do domu rowerem, czy zgłaszając się do udziału w zawodach pływackich w Groningen. Nazwisko Arjena w świecie sportu, biznesu czy reklamy otwiera wiele drzwi, teraz wszystko zależy od tego, do których sam zechce zapukać.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Amanda, blogerka. Piszę felietony sportowe, recenzuję książki, komentuję bieżące wydarzenia z piłkarskiego świata i zapraszam do wspólnej dyskusji. :-)

Let’s connect